Coco Glam głośno weszło na rynek kosmetyczny. Pisały o nim blogerki, mówiły youtuberki, gwiazdy większe i mniejsze. Długo chciałam dorwać ten magiczny produkt wybielający i sprawdzić na sobie, czy rzeczywiście działa. Od niemal trzech tygodni do codziennej pielęgnacji zębów włączyłam proszek Coco Glam. Jak go stosowałam? Czy spełnił moje oczekiwania? Czy naprawdę można wybielić zęby węglem i glinką? Zapraszam do lektury dzisiejszej recenzji, w której znajdziecie zdjęcia efektów stosowania Coco Glam. Bez ściemy i retuszu.

Pozwólcie jednak, że zanim przejdziemy do recenzji „magicznego proszku” zaznaczę parę ważnych faktów na temat wybielania zębów w domu. Bo mam wrażenie, że często wyobrażenia nie idą w parze z wiedzą, a stąd już łatwo nie tylko o rozczarowanie, ale i o zdrowotną tragedię.


Od czego zależy kolor zębów?

Na rynku jest mnóstwo past, pasków czy żeli wybielających do użytku domowego. Zadaniem wszystkich z nich jest rozjaśnienie zębów, a konkretnie usunięcie osadu nazębnego, który nie zdążył się jeszcze przerodzić w kamień nazębny. Kamień nazębny jest twardszy od płytki nazębnej i widać go gołym okiem. Po prostu wygląda jak narastający wokół zębów kamień i nie sposób usunąć go mechanicznie. Nie pomoże szczotkowanie nawet najdroższą szczoteczką do zębów, najwymyślniejsze płukanki czy środki wybielające. Kamień nazębny można usunąć tylko i wyłącznie u stomatologa lub higienistki. Przyjmuje się, że usuwanie kamienia dobrze wykonywać raz do roku. Ja jednak przez moje grzeszki z kawą, herbatą, sosem sojowym czy winem, muszę odwiedzać higienistkę średnio raz a 6-8 miesięcy. Decydując się na wybielanie w domu środkami ogólnodostępnymi tak naprawdę usuwamy mnóstwo osadu i zanieczyszczeń ze szkliwa i w ten sposób rozjaśniamy zęby. Nie sposób jednak wybielić zębiny, która jest „w środku” zęba, daleko poza zasięgiem wszelkich past, proszków i pasków wybielających.

Kolor zębów zależy nie tylko od tego jak wygląda dieta. W dużej mierze to, czy możemy pochwalić się śnieżnobiałym uśmiechem zależy od genów i wieku. Osoby, których zęby postrzegamy jako białe mają zazwyczaj jasną, wspomnianą już wcześniej, zębinę i dobrze kryjące ją szkliwo. Z wiekiem i naszymi grzeszkami higieny szkliwo staje się słabsze, traci mocne krycie i w ten zęby nie są już tam białe. Niestety szkliwa nie sposób odbudować, dlatego tak ważne jest, żeby wszelkie próby domowego wybielania zębów podejmować z głową!


Jak nie wybielać zębów w domu – moje doświadczenia

Odkąd pamiętam miałam duży problem z osadem nazębnym i (w moim odczuciu) zbyt „szarym” odcieniem zębów. Nie palę papierosów, jednak ostro grzeszę kawą, herbatą, potrawami z sosem sojowym i winem. To wszystko powoduje, że skutecznie przyspieszam narastanie płytki nazębnej. Długo szukałam domowego sposobu na spowolnienie narastania płytki nazębnej bez drastycznych zmian w diecie i oczywiście przy zachowaniu higieny (bez przesady, wiem, że nie ma efektów bez wysiłku).

Tak jak wspomniałam, większość dostępnych na rynku past czy proszków wybiela zęby pozbywając się osadu nazębnego. W większości przypadków to wystarczy, aby rozjaśnić zęby nawet o kilka odcieni. Niestety mechaniczne wybielanie zębów produktami mocnościernymi, to prosta droga do starcia szkliwa, nadwrażliwych zębów i w konsekwencji – absolutnego zrujnowania uśmiechu. Zęby będą słabsze, szkliwo szybciej będzie się zabarwiać, osad szybciej zmieni się w kamień, a nieusuwany kamień w próchnicę. I teraz bardzo ważna rzecz: ja nie jestem w tym temacie święta. Miałam przygody z paskami wybielającymi, pastami i proszkami. Próbowałam też bardziej naturalnych metod, czyli płukania jamy ustnej olejem kokosowym, ale niestety czasochłonność i spora obrzydliwość procesu spowodowały, że zarzuciłam ten pomysł po tygodniu.

Do tej pory pamiętam, jak byłam zachwycona niezwykle tanim proszkiem, który doczyścił mi zęby tak, że były bielutkie. Przez 3 dni. Potem zaczął się ból, odsłonięte szyjki, krwawienie i szybciutki powrót do żółtego odcienia na zębach. Teraz kiedy zerkam na skład tego proszku i widzę w nim SLS (!) i mocno ścierający węglan wapnia już nie dziwię się, skąd pojawiły się moje problemy… Brzmi strasznie? Dobrze. Bo teraz chcę Wam powiedzieć o dość fajnej alternatywie na bezpieczne usunięcie osadu i wydobycie ukrytej bieli ząbków.


Czym jest Coco Glam? Jaki jest skład Coco glam?

Coco Glam jest niezwykle drobno zmielonym węglem z drewna kokosowego. Węgiel ten jest utleniony, co oznacza ni mniej ni więcej, że ma bardzo silne właściwości adsorpcyjne (nie absorbcyjne). Pochłania i wiąże zanieczyszczenia i bakterie. Nie jest to żadna magia, a potwierdzone działanie węgla aktywowanego. Poza węglem (inci: Activated Charcoal) w Coco Glam siedzą tylko jeszcze 3 składniki.

Glinka bentonitowa zajmuje drugie miejsce w składzie (inci: Bentonite).  O tej glince pisałam przy okazji maski Aztec Healing Clay, której jest głównym składnikiem. W Coco Glam glinka bentonitowa zmniejsza stany zapalne, zapobiega próchnicy i dezynfekuje jamę ustną. Co ciekawe, zwolennicy naturalnej pielęgnacji zalecają nawet włączenie glinki bentonitowej jako płukanki do ust. Wystarczy wymieszać pół łyżki glinki ze szklanką wody i wypłukać jamę ustną.

Trzecie miejsce w składzie Coco Glam należy do liści mięty polnej (inci: Mentha Arvensis Leaf Oil). Tu zadanie jest oczywiste: mięta ma odświeżać oddech i nieco złagodzić niezbyt przyjemny, umówmy się, smak czarnego proszku.

Na końcu składu Coco Glam znajdziecie hesperydynę (inci: Hesperidin), dawniej zwaną witaminą P2. Brzmi dziwnie, tymczasem hesperydyna to po prostu flawonoid występujący w wysokim stężeniu w owocach cytrusowych. W Coco Glam pochodzi ona z pomarańczy. Hesperydyna działa przeciwutleniająco i przeciwzapalnie, wygładza i poleruje zęby.


Może Cię również zainteresować: TANIE I SPRAWDZONE: AZTEC SECRET INDIAN HEALING CLAY. NAJLEPSZA MASKA OCZYSZCZAJĄCA?


Jak działa wybielanie zębów z Coco Glam?

Tak jak wspomniałam, węgiel aktywny ma silne właściwości adsorbujące. Proces adsorpcji jest znany każdemu (a przynajmniej powinien być) z lekcji chemii. Podobnie działa znana tabletka węglowa z apteki. Wiąże toksyny w układzie pokarmowym i w ten sposób pozbywa się problemu. Węgiel aktywny w Coco Glam przyciąga do siebie wszelkie zanieczyszczenia, także te, których nie idzie ruszyć zwykłą pastą do zębów. Delikatne (słowo klucz) szczotkowanie, a następnie pozostawienie węgla na zębach, skutkuje usunięciem osadu z kawy, herbaty czy papierosów. Glinka i hesperydyna wzmacniają działanie oczyszczające, jednocześnie jednak dbają o to, aby szkliwo było bezpieczne. Regularne szczotkowanie zębów Coco Glam ma usunąć osad nazębny, choroby dziąseł i wzmocnić szkliwo.


Jak używać Coco Glam?

Na zmoczoną szczoteczkę powinniśmy nałożyć proszek Coco Glam, strzepnąć nadmiar i szczotkować zęby przez 3 minuty. Po tym czasie zostawiamy proszek na dwie minuty, a następnie płuczemy jamę ustną wodą i myjemy zęby delikatną pastą do zębów (u mnie Elmex).

Ja jednak proszku używałam nieco inaczej. Przez pierwsze 5 dni myłam zęby zgodnie z zaleceniami, dwa razy dziennie. Proszek zostawiałam w ustach na dłużej, bo 3-4 minuty (pod prysznicem było mi wygodniej, mniej czarnej mazi po). Następnie płukałam jamę ustną wodą, myłam zęby Elmexem i tyle. Po 5 dniach trochę z braku czasu, a trochę przekory, zaczęłam używać Coco Glam codziennie, ale tylko wieczorem. Ostatni tydzień eksperymentuję i nakładam podwójną porcję proszku zmoczoną szczoteczką. Nie szczotkuję jednak zębów, jedynie zostawiam rozłożony na zębach proszek na 5-8 minut. Nic w międzyczasie nie wypluwam, wykonuję jednak typowe dla płukania olejem kokosowym przelewanie i „ssanie” produktu. Potem wszystko wypłukuję i myję zęby pastą. Mam wrażenie, że mój sposób, choć uciążliwy, daje lepsze efekty oczyszczenia w przestrzeniach między zębami.


Moje efekty wybielania zębów proszkiem Coco Glam

Poniżej możecie zerknąć na dwa zdjęcia. Zdjęcie z lewej zostało wykonane 15 grudnia 2019 roku. Zdjęcie z prawej cyknęłam dzisiaj, czyli 2 stycznia 2020 roku. Z góry przepraszam za lekko opuchniętą buzię, ale jeszcze dochodzę do siebie po Sylwestrowych szaleństwach i niedospaniu spowodowanych bezsennymi nocami zafundowanymi przez Oriego, przestraszonego petardami. Zdjęcia specjalnie nie zostały poddane obróbce, są wykonane w tym samym pomieszczeniu, o tej samej porze (okolice 11 rano). Zdjęcia dzielą prawie trzy tygodnie regularnego używania Coco Glam. I to w okresie intensywnego grzeszenia winem, ciastem, kawusią, zimową herbatą i ukochanym czerwonym barszczem.

Po 10 dniach z Coco Glam zauważyłam bardzo dokładnie oczyszczenie zębów, absolutnie zminimalizowane osadzanie się płytki nazębnej i faktycznie – dłuższą świeżość oddechu. Mam wrażenie, że ostatnie 7 dni „okładów” i płukanek z Coco Glam zmniejszyły obrzęk dziąsła przy wyłażącej ósemce. Cieszę się, że po tych 14 dniach nie tylko centralne części zębów, ale również ich brzegi straciły sporą część z przebarwień. Zamierzam jeszcze poużywać proszku tydzień, a potem stosować w razie potrzeb, myślę, że raz na 3 dni.

Przez niemal trzy tygodnie codzienne stosowania proszku nie zauważyłam nadwrażliwości zębów, a zęby mam dość wrażliwe. Co ważne, skończyło się okazjonalne krwawienie przy szczotkowaniu (a szczotkuję zawsze delikatnie, elektryczną szczoteczką). Dla lepszego oglądu efektów, podrzucam Wam zbliżenia powyższych zdjęć na ząbki.

Musicie jednak pamiętać, że proszek nie zdziała cudów, jeśli nie będzie stosowany regularnie przez minimum tydzień. Jeśli macie mocno wrażliwe zęby, na wszelki wypadek skonsultujcie się ze stomatologiem. I dla własnego komfortu polecam zacząć od nakładania szczoteczką i zostawieniu mikstury na 5 minut. Mimo że jest to produkt naturalny, to jednak pozbywa się osadu ze szkliwa, które to niezwykle łatwo uszkodzić samym nieumiejętnym szczotkowaniem, a co dopiero środkiem wybielającym.


Coco Glam – czy warto kupić? Ile kosztuje Coco Glam?

Zdecydowanie warto, jeśli zależy Wam na delikatnym, ale skutecznym oczyszczeniu zębów z osadu. Proszek Coco Glam kupicie na stronie producenta lub w sklepach online, np. Cocolicie. Jeżeli wolicie zakupy stacjonarne, zerknijcie do Superpharma, tam również mają Coco Glam. W cenie regularnej Coco Glam kosztuje 89 zł za 30 gram produktu. Ostatnio jednak często można dorwać go na promocjach, polecam się rozglądać. 30 gram proszku powinno wystarczyć na około 3 miesiące regularnego stosowania. Po otwarciu przechowujcie proszek szczelnie zamknięty w opakowaniu, maksymalnie 12 miesięcy od otwarcia.

Na sam koniec tylko dodam, że jestem absolutnie zachwycona tym, jak fotogeniczny jest ten proszek i jego opakowanie. Po prostu cudo.

Pamiętajcie jednak, że najpiękniej wybielone zęby wymagają regularnej pielęgnacji!