Zarówno czarny piątek, jak i następujący niemal zaraz po nim, cyber monday są idealnie umiejscowione w kalendarzu. Na moje i wasze nieszczęście, znaczy się. Końcówka listopada to czas rozglądania się za prezentami świątecznymi. To też późna jesień, czyli jest szaro-buro, nieprzyjemnie. I nie ukrywajmy: części z nas kupienie sobie czy innym jakiegoś drobiazgu zwyczajnie poprawia humor.

Zacznę od tego, że nie jestem święta. Zdarza mi się kupować kompulsywnie, bez planu. Rzadko, ale jednak, żałuję decyzji zakupowych. Poniższe zasady pozwoliły mi jednak zminimalizować rozczarowanie zakupami i stanem konta. Dzięki tym prostym zasadom nie wywalam kosmetyków (bo już dawno po terminie, a ja o nich zapomniałam), a tym bardziej ubrań.

Gotowe na zdroworozsądkowe zakupy? Mam nadzieję, że moje zasady chociaż trochę pomogą Wam dokonać świadomych wyborów zakupowych.


Bezkompromisowy przegląd szafy

Wyprzedaże to świetny czas na przegląd garderoby. Czego tak naprawdę Wam brakuje? Przejrzyjcie każdy ciuch, bez wyjątku (również bieliznę) i zapiszcie, czego brakuje, co jest zbyt zniszczone, co dobrze byłoby wymienić lub dokupić. Zwróćcie szczególną uwagę na tak zwane bazy stroju. Dżinsy, białe koszule, t-shirty, mała czarna, uniwersalna torebka. Macie? Nadal pasują? Nie magazynujcie nienoszonych ubrań. Za duże możecie przerobić (lub poprosić krawcową, jeśli nie jesteście wirtuozami maszyny do szycia). Za małe oddajcie potrzebującym lub sprzedajcie. Nie liczcie w nieskończoność na to, że kiedy „schudniecie do tej sukienki z czasów liceum”.

Wyprzedaże to też świetny czas na zastąpienie tony tanich (jakościowo) ubrań lub akcesoriów czymś porządnym. Może zamiast kolejnej torebki kiepskiej jakości warto zainwestować w skórzaną? A zamiast sztucznego sweterka, który będzie do kosza po roku, kupić sweter z kaszmiru lub prawdziwej wełny? Wydatek spory, ale jakość i wytrzymałość nieporównywalna. A podczas wyprzedaży może uda Wam się dorwać takie cuda dużo taniej.


Zerknij na magazynowane kosmetyki

Tu podobnie jak w przypadku ciuchów, musicie zrobić porządny przegląd. Ile kremów czeka w kolejce? Jak sytuacja z otwartymi szminkami? Czy wszystkie kosmetyki nadal są zdatne do użytku? Jeśli macie już w zapasie czekające palety do makijażu czy kilka kremów, nie warto wydawać pieniędzy na kolejne. Bez większych obaw możecie kupić zapas żelu pod prysznic (no ale też nie na cały rok, szanujmy przestrzeń wokół siebie), kosmetyków do oczyszczania twarzy czy np. ściereczek muślinowych, bo te dość szybko się zużywają. Nie kupowałabym zapasu tuszu do rzęs, cieni do powiek, podkładów czy baz pod makijaż.


Zrób listę zakupów. I nie zapomnij jej zabrać na zakupy

Banał, co? A jednak niewiele z nas to robi. W konsekwencji idziemy na zakupy i „spontaniczny szoping”. Często wydajemy w ten sposób za dużo i co najważniejsze, nie kupujemy tego, czego szukałyśmy. Róbcie listy zakupowe. Najlepiej w wersji elektronicznej (wyślijcie sobie maila chociażby), nie tylko ulotnej, papierowej.

Na listę wrzućcie i posegregujcie rzeczy na takie, które:

  • musicie kupić (ze względów praktycznych, nie zachciankowych) – nowa kurtka, buty, podkład, który jest już na wykończeniu, prezenty dla najbliższych, bo już dawno macie upatrzone, tylko liczycie, że spadną troszkę cenowo.
  • fajnie byłoby kupić, ale dacie radę bez nich żyć jeszcze przez jakiś czas – tu niech trafią wszelkie bliżej nieokreślone zachciewajki, czyli „fajna książka”, „strój kąpielowy, bo zimą tańszy”, „ta super sokowirówka, co nigdy mnie na nią nie stać, ale jak teraz będzie w promocji to kupię!”.
  • kompletne odpały zakupowe – „setna paleta do makijażu, bo ta przecież ma najlepsze kolory pod słońcem”, „cudowne leginsy kultowej marki, mimo że od pół roku nie poszłaś na siłownię, no ale ładne są”, „jakaś książka, którą ktoś mi polecił, ale w sumie nie wiem, czy chcę ją kupić, albo przeczytać, kupię, jak będzie za grosze”, „taki super kocyk/szklanka/szlafroczek za milion monet, może będzie w promocji”.

Tak przygotowana lista da Wam ogląd na to, ile tak naprawdę musicie kupić, a ile pieniędzy chcecie przeznaczyć na zachciewajki. I oczywiście nie ma nic złego w tym, że większość z tych rzeczy nie będzie produktami pierwszej potrzeby.

Jeżeli szoping ograniczacie do zakupów w sieci, radzę gromadzić interesujące linki, spisać konkretne produkty, które chcecie taniej dorwać.

Kiedy już to wszystko będzie gotowe, możecie przejść do kolejnego kroku:


Określ limit górny wydatków. I płać gotówką

Ważne. Zwłaszcza, jeśli płacicie kartami kredytowymi lub robicie zakupy online. Jeśli nie czujecie przepływu gotówki przez palce, dużo łatwiej stracić głowę. Moja rada? Wyciągnąć pieniądze z bankomatu i płacić gotówką. Karty nawet nie bierzcie z domu. A jeśli kupujecie w sieci, specjalnie na ten dzień określ lub zmień górne limity transakcji bezgotówkowych w swoim banku.


Wybrałam dla Was ciekawe zniżki na Black Friday i Cyber Monday. Zerknijcie TUTAJ.


Sprawdzaj ceny! Licz rzeczywiste rabaty!

W Black Friday i Cyber Monday wiele sklepów nagina rzeczywistość. Produkty są 20% tańsze w dniu promocji, jednak dosłownie kilkanaście godzin wcześniej kosztowały może 5% więcej. Gdyby nie magiczne -20/30/70% nikt by ich nie kupił. Nieuczciwe? Być może. Jak się przed tym bronić?

W sklepach stacjonarnych zerkajcie dokładnie na plakietki cenowe. Czasem spod tej „promocyjnej” widać poprzednią cenę. Czy to rzeczywiście jest 20%? A może 10%?

W sieci będzie dużo łatwiej. Możecie sprawdzać archiwalne ceny i wpisując adres produktu tutaj: https://archive.org/web/ 

Jeżeli czaicie się na sprzęt rtv/agd, pewien sprytny Rodak napisał bota, który monitoruje ceny produktów. Zerknijcie tutaj: https://fakefriday.org. Ja w ten sposób sprawdziłam między innymi ceny Philips Lumea i już wiem, że jeśli pojawi się coś poniżej 1000 zł, to będzie to dla mnie dobra okazja do zakupu. A taka oferta pojawiła się… na stronie Philipsa.


Uważaj na promocje łączone, 3 w cenie 2 i tak dalej

To nie zawsze jest dobry deal. Jasne, jeśli robicie zapasy skarpetek, to z pewnością prędzej czy później je zużyjecie. To samo tyczy się niektórych kosmetyków, zwłaszcza do pielęgnacji. Czy w kilka miesięcy zużyjecie 3 żele pod prysznic? Wysoce prawdopodobne. A czy w ciągu 24 miesięcy wykończycie… 3 palety cieni? No raczej nie, trzeba będzie wywalać… Podobnie rzecz ma się z kosmetykami naturalnymi, które mają dość krótki termin przydatności. Promocje x w cenie y są świetne, jeśli robicie zakupy z kimś lub prezenty. Te trzy palety ABH nie brzmią tak głupio, jeśli podzielicie się nimi z dwiema koleżankami. Każda zapłaci mniej, super opcja. Albo weźmiecie dwie i jedną podarujecie przyjaciółce, która zawsze marzyła o tym kosmetyku.


Masz prawo do reklamacji! I nie zawsze do zwrotu. Sprawdź to!

„Towar przeceniony nie podlega reklamacji” – znacie takie komunikaty? A wiecie, że to bujda? Jeżeli kupiliście towar w obniżonej cenie i jednocześnie nie było zaznaczone, że jest to rzecz niepełnowartościowa (z jasnym wskazaniem usterki), macie prawo reklamować wadliwy towar! Co więcej, jeśli kupicie kurtkę, która cenę outletową miała tylko dlatego, że futerko jest krzywo przyszyte, a tymczasem wy po założeniu wodoopornej kurtki na deszcz jesteście mokre: REKLAMUJCIE. Towar jest niezgodny z opisem, należy Wam się zwrot pieniędzy.

Nieprawdą jest, że aby reklamować towar, musicie przedstawić paragon. Wystarczy dowód zakupu, którym jest także wyciąg z karty płatniczej bądź kredytowej. Od złożenia reklamacji sklep ma 14 dni roboczych na rozpatrzenie reklamacji. Jeśli w tym terminie nie otrzymacie decyzji, reklamacja zostaje automatycznie uznana.

Inną sprawą jest zwrot towaru. Zwrot oznacza rozmyślenie się z decyzji zakupowej (helloł zakupy impulsywne), nie ze względu na jakąś wadę towaru, a jedynie „bo już go nie chcę”. Przyjęcie zwrotu towaru w sklepie stacjonarnym zależy tylko i wyłącznie od woli sprzedawcy, a konkretnie: regulaminu sklepu. Jeśli chcecie kupić coś bez większego przemyślenia, pod wpływem chwili, sprawdźcie warunki zwrotu. Często sklepy pozwalają na zwrot towaru w ciągu 7 czy 14 dni od zakupu, pod warunkiem, że jest on w stanie nienaruszonym, z metkami.

Inaczej jednak wygląda sprawa ze zwrotem towaru zakupionego przez internet. Tu (hurra!) mamy 14 dni na odstąpienie od umowy (czyli sprzedaży) i obowiązek zwrotu towaru w ciągu kolejnych 14 dni.

Więcej na temat reklamacji i zwrotów możecie przeczytać TUTAJ.


 

Skomentuj przez Facebooka!