Po ostatnim wpisie o moich nastoletnich błędach w pielęgnacji cery i perełkach z The Ordinary otrzymałam od Was wiele pytań o produkty, które polecam do codziennej pielęgnacji cery. Pytałyście też o to, jak włączam kosmetyki The Ordinary do pielęgnacji i jaki jest mój sposób na piękną skórę. Dlatego też dzisiaj zabieram Was w podróż po moim codziennym, dość ułożonym planie pielęgnacji cery.

Kondycja mojej cery

Zacznę od tego, że w ciągu ostatniego roku moja cera z tłustej / miejscami mieszanej zmieniła się w mieszaną, a konkretnie normalną (na policzkach) i mieszaną na czole, nosie i brodzie. Sezonowo, najczęściej zimą i jesienią, czoło i broda wędruje w kierunku skóry suchej. Bardzo szybko na twarzy widać, że piję zbyt mało wody lub jestem pielęgnacyjnie niekonsekwentna. Skóra wokół oczu od roku jest u mnie w świetnej kondycji, śmiem nawet twierdzić, że lepszej niż kilka lat temu (a latka przecież lecą).

W chwili pisania tej notki mam prawie 31 lat (bez 4 miesięcy). Podaję tę informację, bo mimo iż uważam, że pielęgnację w pierwszej kolejności należy dopasować do potrzeb skóry, to jednak metryczka ma znaczenie. Wiadomo, że mam pierwsze zmarszczki i będę działała lekko przeciwstarzeniowo. Jeśli zaś czytasz tę notkę i masz lat 18 czy 40 wiedz, że nie wszystkie produkty przeze mnie proponowane będą dla Ciebie idealne.


Eksperymenty kosmetyczne: wrażliwość cery

Moja skóra należy do umiarkowanie wrażliwych. Dość dobrze toleruje eksperymenty kosmetyczne. Z ostrożności testując nowe kosmetyki sięgam początkowo po najmniejsze dawki substancji aktywnych. Jednak gdy po raz pierwszy sięgnęłam po witaminę C, był to produkt z dużym stężeniem kwasu askorbinowego, czyli najsilniej działającej pochodnej. W momencie zakupu o tym nie wiedziałam. Cera jednak szczęśliwie szybko polubiła się z tym stężeniem. Podobnie było z retinoidami, gdzie w szale zakupowym rozpoczęłam od 2% stężenia retinoidu. No ale to ja. Weźcie na to poprawkę czytając poniższy tekst i jeśli chcecie spróbować danego kosmetyku, kupcie go w niższym stężeniu.


Poranny rytuał pielęgnacyjny: w jakiej kolejności nakładać kosmetyki?

Może to już nudne, ale powtórzę i tym razem: to, w jakiej kolejności nakładasz kosmetyki ma ogromne znaczenie. Pomijanie porannego oczyszczania to droga do zapchanych porów, wyprysków i źle wyglądającej cery. Jeśli myślisz, że przecież „w łóżku śpisz, to jak ma się ubrudzić cera” – cóż… wybij sobie takie myślenie z głowy. Owszem, cera rano, po dokładnym oczyszczeniu poprzedniego wieczora, zdecydowanie jest czystsza niż po całym dniu. Ale podczas snu do cery przylegają zanieczyszczenia – kurz, latające pyłki, smog. Jeśli kładziesz się z cerą wysmarowaną serum czy olejem wiedz, że niewchłonięty kosmetyk to cudowny sposób na ściągnięcie na twarz pokaźnej armii syfu. No. Po prostu nie zapominaj i rano również myj, tonizuj i opiekuj się czule cerą!

W jakiej kolejności rano aplikuję kosmetyki:

Delikatny żel do mycia twarzy -> tonik lub hydrolat -> lekkie serum dobrane do potrzeb cery -> serum pod oczy -> krem pod oczy i na powieki -> krem na dzień -> opcjonalnie: olej -> krem z SPF

Nie stosuję „koreańskiej” metody nakładania kolejnych warstw na nie do końca wchłonięte poprzednie. Wierzę, że to może działać przy koreańskich kosmetykach, jednak przy moich, zwykle naturalnych, wolę dać produktom czas na wchłonięcie. No dobrze, przejdźmy do każdego z porannych etapów. Podrzucam oczywiście produkty, które obecnie stosuję. Większość z nich jest ze mną dłużej niż 3 miesiące, a niektóre są obecne od kilku lat (oczywiście nie te same opakowania).

No i oczywiście rozpisana poniżej pielęgnacja nie jest pielęgnacją całoroczną. Obecne rutyna pielęgnacyjna jest obecna ze mną średnio od października do marca-kwietnia. Potem modyfikuję plan i wymieniam kosmetyki na lżejsze formuły, a kosmetyki mają przede wszystkim silnie nawilżać, zapobiegać przebarwieniom i silnie regenerować.


Wieczorny rytuał pielęgnacyjny – jaka kolejność nakładania kosmetyków?

Wieczorem zwykle mam więcej czasu i chęci na pielęgnację. Wieczór to doskonała okazja do aplikacji kosmetyków z cudownymi, aktywnymi substancjami, które zdziałają niemal cuda. Ja będę spała, a one niech zasuwają. I tak, wieczorem w mojej pielęgnacji pojawiają się retinoidy, mocniejsza witamina C i kwasy.

Kolejność aplikacji kosmetyków wieczorem:

demakijaż (u mnie OCM) -> od czasu do czasu: mydło alepp lub żel Sylveco -> tonik kwasowy lub hydrolat -> peeling kwasowy (od czasu do czasu, wtedy zawsze ponowna tonizacja!) -> kosmetyki punktowe -> serum -> retinol, witamina C, kwasy (nigdy razem!) -> odżywczy i regenerujący krem na noc -> krem / serum pod oczy i na powieki -> olej / serum bezwodne


Poranny rytuał pielęgnacyjny cery: oczyszczanie i tonizowanie

Okej, wróćmy do początkowego etapu, czyli pozbycia się makijażu i zanieczyszczeń z cery.

Dzień rozpoczynam od przemycia twarzy lodowatą wodą. To nie tylko mnie budzi, ale także pobudza krążenie. Następnie nakładam dwie pompki rumiankowego żelu do oczyszczania cery Sylveco i delikatnie masuję cerę. W zależności od kondycji cery sięgam po hydrolat z gorzkiej pomarańczy Nature Queen lub tonik z kwasem glikolowym The Ordinary. Hydrolat z gorzkiej pomarańczy tonizuje i jednocześnie łagodzi cerę, nawilża, regeneruje i normalizuje pracę gruczołów łojowych. Tonik kwasowy z kolei delikatnie złuszcza i ekspresowo rozlicza się z niespodziewanymi gośćmi. Tonik kwasowy jest w obrocie rano niezwykle rzadko – maksymalnie dwa dni w tygodniu. Zawsze aplikuję go przy pomocy wacika kosmetycznego i delikatnie przecieram nasączonym wacikiem cerę. Przez większość poranków stawiam jednak na hydrolaty, najlepiej takie, których buteleczki zakończone są psikaczem. To pozwala mi spryskać cerę, szyję i dekolt bezpośrednio, w pominięciem wacika kosmetycznego, który nic tylko kradnie część kosmetyku dla siebie. No i produkuje niepotrzebne śmieci.


Wieczorny rytuał pielęgnacyjny – demakijaż, oczyszczanie i tonizowanie

Testowałam wiele produktów do demakijażu i nic, absolutnie nic, nie dorównuje OCM. Więcej o moim OCM pisałam TUTAJ. Teraz pozwólcie, że tylko nadmienię: obecnie do olejowania twarzy używam mieszanki olejów o następujących proporcjach 20% oleju rycynowego, 50% oleju konopnego, 20% oleju z ostropestu, 10% oleju z pestek malin. Masuję mieszanką cerę, następnie ściągam oleje ściereczkę muślinową. Powtarzam dwa razy, po czym najczęściej spryskuję cerę hydrolatem z gorzkiej pomarańczy lub tonikiem kwasowym. Jeżeli po demakijażu OCM chcę wykonać czerwony peeling kwasowy z The Ordinary, dodatkowo przemywam twarz żelem Sylveco. Peeling wykonuję średnio raz na 8 do 10 dni, w zależności od potrzeb cery. Więcej o tym, w jaki sposób poprawnie wykonać czerwony peeling, przeczytacie TUTAJ.


Pielęgnacja cery: serum i kremy na dzień

Rano po tonizacji cery zawsze nakładam serum. Jeżeli wcześniej używałam hydrolatu, najczęściej jako następny krok wybieram serum peptydowe „Buffet” The Ordinary. Czasem zamiast Buffetu nakładam serum liposomalne C-VIT od Sesdermy. C-VIT zawiera 3-0 etylowy kwas askorbinowy, czyli stabilną, solidnie działającą i jednocześnie łagodną pochodną witaminy C. Więcej o tym, jak dobrać odpowiednią pochodną z witaminą C i w jakich kosmetykach jej szukać, przeczytacie TUTAJ.

Ostatnio dyżur kremu na dzień pełni OnlyBio – regenerująco nawilżający krem do cery suchej i normalnej z wygodną pompką. Nie widziałam go jeszcze w sklepach, ja otrzymałam go podczas premiery marki, na spotkaniu prasowym. Jeśli jednak tylko zobaczycie te kremy na półkach w Rossmannie, koniecznie je przetestujcie. Krem jest dość lekki, nie lepi się i dobrze wchłania. Bardzo dobrze pracuje z wcześniej nakładanymi serami oraz, co jest szalenie istotne, z kremem ochronnym. Krem przeciwsłoneczny aplikuję około 20 minut  Wartę ochrony przeciwsłonecznej od kilku miesięcy pełni aloesowy przeciwzmarszczkowy krem przeciwsłoneczny SPF 50+ UVA, UVB od Equilibra. Cudowny, lekki i co najważniejsze – z wysoką ochroną SPF, która przy mojej pielęgnacji zawierającej kwasy, retinoidy czy witaminę C jest absolutnie konieczna.

Pielęgnacja cery wieczorem: podstawowe zasady, których się trzymam

Wieczorem lubię poszaleć. Dokładnie oczyszczona i tonizowana cera chłonie substancje aktywne i odżywcze jak szalona. To idealny czas na walkę z pierwszymi zmarszczkami, intensywną regenerację i nawilżanie. Jednak jednoczesne włączenie do pielęgnacji kwasów, retinoidów i witaminy C oraz nawilżaczy w postaci peptydów, niacynamidu wielu z Was spędza sen z powiek. Nic dziwnego. Tu trzeba znać zasady, które proste nie są. Przede wszystkim, kwasów nie łączymy w jednym rytuale z retinoidami, witaminą C, peptydami i niacynamidem. Najprościej trzymać się zasady, żeby na raz nie kłaść wszystkich cudowności. Przy mojej obecnej pielęgnacji kompletnie zrezygnowałam z peelingów mechanicznych czy enzymatycznych. Peelingi kwasowe, retinoidy czy witamina C w sposób wystarczający złuszczają martwy naskórek. Nie ma co przesadzać. Podobnie nie stosuję obecnie żadnych masek oczyszczających ani glinek. To zostawiam na wiosnę i lato, kiedy swoją pielęgnację zmieniam na zdecydowanie lżejszą. O tej pielęgnacji też Wam napiszę.


Wieczorny rytuał pielęgnacyjny: serum, krem, oleje, retinoidy, witamina C, peptydy i inne rewelacje

Ja już co prawda na tyle znam swoją cerę, że w miarę sprawnie i intuicyjnie manewruję między wymienionymi substancjami. Mniej więcej dwa razy w tygodniu (poniedziałki, czwartki) nakładam Granactive Retinoid 2% Emulsion – emusję do twarzy z 2% retinoidem od The Ordinary. Retinoidy nakładam zawsze na suchą cerę i czekam na pełnego ich wchłonięcia. Następnie aplikuję krem na noc do cery suchej i normalnej OnlyBio. Wtorki i piątki należą do witaminy C, a konkretnie serum z 23% kwasem askorbinowym i 2% kwasem hialuronowym. Mieszam w zagłębieniu dłoni kremowe serum z kremem na noc i delikatnie wmasowuję w cerę, z pominięciem okolic oczu i ust. W środy i soboty robię dzień „Buffetowy” i po tonizacji cery nakładam solidną porcję Buffetu The Ordinary. Potem krem na noc, olej regenerujący D’Alchemy i spać. Niedziele w zależności od potrzeb wykorzystuję na pełne nawilżanie cery (kwas hialuronowy BioCosmetics lub niacynamid od The Ordinary) albo po raz trzeci w tygodniu retinoid. 🙂

Jak już wspomniałam, obecnie do kompletu z kremem na dzień, krem na noc również jest od OnlyBio. Jest stosunkowo lekki, a jednocześnie bardzo dobrze nawilża i regeneruje. Nic więcej obecnie mi nie potrzeba. Od czasu do czasu po nałożeniu kremu na noc, aplikuję cieniutką warstwę olejku regenerującego D’Alchemy. Robię to w wieczory, w które czuję, że moja cera jest zdecydowanie zbyt sucha. Z kolei gdy zauważam na cerze drobne niespodzianki, traktuję wypryski i strefę T serum olejowym (tak naprawdę do mieszanka olejowa, stąd ląduje na kremie, nie przed!) do cery tłustej i mieszanej Daily Care Sacha Inchi od Creamy. Creamy w tej mieszance bazuje na oleju konopnym, który po prostu czyni cuda – reguluje sebum, pozbywa się wyprysków i nawilża. Więcej o właściwościach oleju konopnego możecie przeczytać TUTAJ.


Nie pomijaj w pielęgnacji okolic oczu i ust!

Przyznajcie, ile z Was myślało, że to już wszystkie poranne produkty? Otóż nie, specjalnie wyodrębniłam okolice oczu i ust, żeby zwrócić na te obszary większą uwagę. O tym, dlaczego powinnyśmy pielęgnować usta chyba nie muszę nikomu przypominać. Co innego z okolicami oczu. Wiem, że wiele kobiet traktuje obszar pod oczami i powieki dość po macoszemu. Cóż, zaniedbanie w pielęgnacji tych stref zobaczycie bardzo szybko: przedwczesne zmarszczki, sucha skóra, okropnie trzymające się cienie pomimo zastosowania baz pod makijaż. Jeśli nadal nie przekonałam o konieczność stosowania produktów dedykowanych okolicom oczu, zapraszam do lektury TEGO wpisu. Nie tylko polecam tam przetestowane kremy, ale przede wszystkim wyjaśniam, po co tak naprawdę krem i serum pod oczy. No dobrze, a co ja stosuję „na powieki” i „na usta”?


Pielęgnacja okolic oczu – dobry krem pod oczy i serum z kofeiną

Pod oczy i na powieki najczęściej aplikuję serum z kofeiną i zieloną herbatą The Ordinary. Dyżurnym kremem pod oczy jest maluszek od ESITO. Zauważyłam ekstremalną poprawę kondycji okolic oczu, od kiedy sumiennie nakładam te produkty. Oba kosmetyki delikatnie wklepuję w skórę. Nie ciągnę, nie wciskam, po prostu delikatnie oklepuję. Serum z The Ordinary zawsze na nakładam na noc, od czasu do czasu również rano. Krem pod oczy od ESITO z kolei jest absolutnym punktem koniecznym zarówno rano jak i wieczorem. Makijaż powiek i okolic oczu trzyma się bardzo dobrze, nic się nie roluje, a kosmetyki kolorowe nie migrują w zagłębienia.


Pielęgnacja ust – sprawdzona pomadka i peelingi

Jestem błyszczykową i pomadkową maniaczką. Lubię, gdy usta błyszczą, a wiadomo, że najlepiej wygląda zdrowy błysk. Pomadka ochronna ląduje na moich ustach zawsze przed snem, przed wyjściem na zewnątrz oraz kilkukrotnie podczas dnia. Zależy mi na tym, aby usta były maksymalnie nawilżone, zwłaszcza teraz, w sezonie grzewczym. Powietrze jest suche, często zapominamy o piciu wody, a jej niedobór bardzo szybko widać właśnie na ustach. Dyżur pomadkowy należy obecnie do Balsamu do Ust z nagietkiem i wanilią z woskiem pszczelim z Miodowej Mydlarni. To treściwa i naturalna pomadka, którą znam już kawał czasu. I non stop do niej wracam. Mniej więcej dwa razy w tygodniu wykonuję peeling ust. Najczęściej po prostu nakładam na usta miód rzepakowy i odrobinę brązowego cukru. Jednak doraźnie, na szybko sięgam po gotowe peelingi do ust. Obecnie jest to peeling cukrowy z olejem ryżowym i pestkami z czarnej porzeczki od mojego ukochanego La-Le lub peeling w sztyfcie od Sylveco.

 


I to by było na tyle! Dajcie znać, jak wygląda Wasz rytuał pielęgnacyjny! Jeśli macie jakieś sprawdzone produkty, koniecznie dajcie mi znać. Chętnie sprawdzę na sobie Wasze kosmetyczne perełki.

Całusy,

Ela