Cellulit ma większość z kobiet. Jasne, można go zaakceptować. Jednak jeśli podobnie jak ja po prostu go nie lubisz, są sposoby na jego zmniejszenie lub nawet całkowitą eliminację. Nie, nie ma magicznej tabletki ani herbatki, które zadziałają i naprawią problem. Jest wiele metod na pozbycie się skórki pomarańczowej, ale łączy je jedno: żadna nie zadziała, jeśli nie będziemy regularne w działaniu. Regularność jest kluczem i zaręczam, że jeśli dasz sobie co najmniej miesiąc i sumiennie będziesz walczyć z cellulitem: wygrasz.

Cellulit nie jest przypadłością kobiet z nadwagą czy otyłych. Jestem tego najlepszym przykładem. Ważę 55 kg i mam 24% tkanki tłuszczowej (norma dla 29 latki, celuję w 20%). Mimo tego mam cellulit. Okresowo, zazwyczaj jesienią i zimą, skórka pomarańczowa jest bardziej widoczna. Wiem, dlaczego tak się dzieje. Łapie mnie leń treningowy, lubię zjeść coś niezdrowego (jest tak zimno, depresyjnie, wszystko jest piękniejsze z ciachem z kawiarni!). Do tego mam niedoczynność tarczycy (pod kontrolą lekarską) i zimą wolę pić kawkę lub tony herbaty zamiast wody. To wszystko sprawia, że cellulit daje o sobie znać. Walczę jednak z nim zawzięcie, bo zwyczajnie lepiej się czuję bez niego. Poniżej podrzucam Wam moje sposoby na poprawę kondycji skóry i zminimalizowanie lub całkowite pozbycie się skórki pomarańczowej.

Czym jest cellulit?

Cellulit (nie mylmy z cellulitisem, to dwie różne rzeczy) to inaczej nierównomierne rozmieszczenie tkanki tłuszczowej, wody i produktów przemiany materii. Widoczne grudki i nierówności to wynik zaniedbań w diecie, zbyt mała dawka ruchu i w niewielkim stopniu geny. Mądre głowy wyróżniają trzy stopnie cellulitu tłuszczowego. W pierwszym stopniu nierówności są niemal niewidoczne. Dopiero ściśnięcie skóry sprawia, że je zauważamy. Drugi stopień cellulitu to zmiany widoczne gołym okiem, a trzeci, najwyższy stopień zaawansowania wiąże się z rozległymi zmianami skórnymi, a nawet ich bolesnością. Siadacie i dosłownie czujecie cellulit. Powstawanie cellulitu tłuszczowego związane jest często z gwałtownym przybraniem na wadze. Jeśli uważasz, że masz drugi lub trzeci stopień cellulitu tłuszczowego, udaj się do lekarza. Przy zaawansowanej postaci cellulitu stosuje się środki farmakologiczne, które znacznie ułatwiają walkę.

Nie oznacza to jednak, że osoby szczupłe nie mają cellulitu. To wyjątkowo wredny defekt, który w swojej hojności dotyka również te „chude”. Pełne równouprawnienie. Szczupłe kobiety zwykle padają ofiarą cellulitu… wodnego.

Cellulit wodny istnieje? To nie jest bajka z telewizji?

Tak, cellulit wodny istnieje, nie jest mitem firm farmaceutycznych, które chcą ci wcisnąć suplementy na cellulit. Ale po kolei. Cellulit wodny, z którym i ja mam problemy, to wynik nagromadzenia wody komórkach lub przestrzeni śródkomórkowej. Problemy z mikrokrążeniem najszybciej widzimy na udach, brzuchu, a w moim przypadku, kiedy było naprawdę źle, na ramionach… Cellulit wodny często za kompana dobiera sobie zaburzenia hormonalne lub elektrolitowe. Przykładowo u mnie, odkąd mam pod kontrolą lekarską (łykam tabsy) nadczynność tarczycy, moje nogi wyglądają o niebo lepiej. I jeszcze jedna sprawa: tak, antykoncepcja hormonalna również przyczynia się do powstania wodnego cellulitu.

Zaryzykuję stwierdzenie, że większość z Was, Drogie Czytelniczki ma na swoich pięknych udach właśnie cellulit wodny, nie tłuszczowy. I wiecie co? To bardzo dobra wiadomość. Cellulit wodny jest dużo prostszy do zminimalizowania. Bo często wynika z lenistwa. Poniżej przedstawiam Wam sposoby, które działają: domowe, profesjonalne, tanie i drogie.

Najlepszy sposób na cellulit to regularne ćwiczenia

Banał. Najmocniej przepraszam, ale zwykle to najprostsze rozwiązanie, jak ruszenie leniwych czterech liter, są przepisem na sukces. Tak też jest w walce z cellulitem. Najszybszą drogą eliminacji skórki pomarańczowej będzie pływanie (nie znoszę, ale działa…) lub trening siłowy. Ćwiczenia z ciężarami w trakcie treningu spalają mniej kalorii niż trening aerobowy, ale zdecydowanie na dłużej podkręcą metabolizm. W skrócie: spalacie jeszcze długo po zakończeniu treningu. Co więcej, budujemy mięśnie, a im więcej mamy mięśni, tym więcej potrzebujemy energii, tym więcej pyszności jemy, ale też więcej energii spalamy. Jupi, win – win! Jeśli kompletnie nie wiecie, co ze sobą zrobić na siłowni i do czego służą poszczególne przyrządy, zerknijcie do notki o moim treningu siłowym, o tutaj:


Czytaj także: POWRÓT NA SIŁOWNIĘ – MÓJ TRENING


Gwarantuję, że już sama regularna aktywność fizyczna drastycznie poprawi ujędrnienie skóry i zmniejszy cellulit. Tak jest w moim przypadku. A jak jeszcze odhaczysz wszystkie poniższe sposoby, to będziesz mogła na dobre pożegnać niechcianego gościa na swoich udach (uwaga, chyba budzi się we mnie poeta).

Pij wodę, dużo wody. Naprawdę dużo.

Nadmiar wody w organizmie oznacza, że ciało zaczyna magazynować wodę jak szalone. Dlaczego? Bo dostaje tej wody zbyt mało. Człowiek to w 70% woda, a już 2% jej ubytku powoduje osłabienie organizmu, bóle głowy, problemy z koncentracją i inne nieprzyjemności. Również cellulit wodny. Wiem, że nie jest łatwo wlewać w siebie wodę, zwłaszcza zimą, zmusić się do wypijania 2-3 litrów płynów (kawa i herbata się nie wliczają!), jednak postarajmy się przełamać. Dla zdrowia i urody.


Czytaj także: CZY PICIE WODY Z CYTRYNĄ NA PUSTY ŻOŁĄDEK MA SENS?


Pokrzywa, herbata zielona i kawa

Skoro już jesteśmy przy piciu… Wszystkie wymienione powyżej napoje mają jedną wspólną cechę: zawierają substancje, które skutecznie stymulują układ krążenia. A skoro cellulit wodny jest wynikiem nieodpowiedniej pracy układu limfatycznego i krwionośnego, to rozsądnym wydaje się picie napojów, które naturalnie wspomagają pracę organizmu (wspomagają, ale nie leczą!).W liściach pokrzywy znajdują się flawonoidy,  kwas glikolowy, witamina B, C, K , krzemionka, żelazo, potas i wiele innych cudowności.  Napar z pokrzywy działa moczopędnie i skutecznie oczyszcza krew, reguluje poziom cukru we krwi oraz pracę jelit i żołądka. O pokrzywie powstała osobna notka, bo napar z tego ziółka to prawdziwa uczta dla ciała.

Podobne działanie wykazuje kawa (nie taka rozpuszczalna!). Kofeina przyspiesza przemianę materii i w konsekwencji usuwa nadmiar płynów. Z kolei w zielonej herbacie mocą uderzeniową na cellulit jest teobromina, która stymuluje uwalnianie zmagazynowanych zapasów tłuszczu, reguluje poziom glukozy we krwi i przyspiesza metabolizm. Najlepiej kupić zieloną herbatę, której liście dokładnie widzicie. Nie traćcie pieniędzy na zmielone herbaciane papki i pamiętajcie, aby zielonej herbaty nie zalewać wrzątkiem (woda powinna mieć około 80-85 stopni Celsjusza).

UWAGA! Zarówno napar z pokrzywy, jak i kawa czy zielona herbata nie mogą zastąpić picia wody! Zbyt częste picie tych napojów odniesie skutek odwrotny do zamierzonego. Usuniemy toksyny, nadmiar wody, jednak silne działanie moczopędne pokrzywy, kofeiny, teobrominy i jednoczesne niedostarczanie wody organizmowi to prosta droga do odwodnienia i wypłukania mikroelementów. Zdrowa ilość zielonej herbaty i pokrzywy to dwa kubki, kawy – dwie filiżanki. Dziennie. Oczywiście nie dla każdego – obserwujcie organizm, zacznijcie od przykładowo 1 kubka zielonej i zobaczcie, jak się czujecie. 🙂


Czytaj także: NATURALNY SPOSÓB NA PIĘKNĄ SKÓRĘ, WŁOSY I PAZNOKCIE? PIJ POKRZYWĘ!


Mniej soli, mniej smażenia, czyli dieta na cellulit

Sól zatrzymuje wodę w organizmie i w konsekwencji skutecznie pozwala zadomowić się cellulitowi. Sól to nie tylko to, czym doprawiamy obiad. Mnóstwo soli znajdziemy w gotowych daniach, sosach, czipsach czy fast foodach. Dobowe zapotrzebowanie na sól to jakieś 4 do 5 g, czyli łyżeczka. Tymczasem szacuje się, że statystyczny Polak zjada ponad 10 g soli na dobę. To 4 kilogramy rocznie! Sól jest dobra, ale nie w nadmiarze. Polecam sprawdzać etykiety kupowanych produktów i tam, gdzie znajdziecie sól, mimo że na logikę jej być nie powinno, polecam odłożyć produkt na półkę. I dla własnego dobra ograniczmy jedzenie w knajpach typu fast food.

Przy walce z cellulitem polecam przyjaźń z błonnikiem. Poprawia przemianę materii, a to klucz do eliminacji niechcianej skórki pomarańczowej. Zamieńcie zwykłe makarony na pełnoziarniste, chleb zwykły na żytni pełnoziarnisty, wprowadźcie do menu kasze (pęczak, jaglana, gryczana). Aha! To, że makarony pełnoziarniste to dobre, nie oznacza, że powinniśmy jeść je codziennie na obiad. Tutaj dużo lepszym wyborem będą właśnie kasze – dużo bogatsze w składniki odżywcze i błonnik, a tak samo sycące.


UWAGA! Kupując pełnoziarnisty chleb i makarony czytajcie etykiety! Barwa chleba to nie powinien być wynik dolania karmelu (cukru), a wypiekania na żytniej mące. Tu możecie przeczytać więcej o podrabianiu chleba: CZY CHLEB JEST NADAL… CHLEBEM?


Dietę antycellulitową dobrze wzbogacić w warzywa (ich nigdy za wiele), a w szczególności w:

  • buraki – zawierają stymulujący krążenie likopen, potas i witaminę E. Bonus? Mnóstwo witamin, kolagen i inne cuda, które obniżają cholesterol i wywalają toksyny!
  • brokuły – mają kwas liponowy, który zapobiega twardnieniu kolagenu. Brokuły to również solidne źródło witaminy C biorącej udział w odbudowie kolagenu.
  • jajka – nie bójcie się, nie są złe i tłuste i niedobre. Jedzmy najlepiej gotowane. To źródło witamin i minerałów, porządny detoks i odbudowa komórek (dzięki ci, lecytyno!).
  • kurkuma – o tej cudownej przyprawie muszę chyba napisać osobną notkę, bo sprawdza się tak samo dobrze w kuchni, jak i w pielęgnacji ciała. Tutaj tylko napiszę, że kurkuma świetnie pobudza krążenie, redukuje obrzęki skórne  i oczyszcza ciało z toksyn.
  • banany – potas w nich zawarty zwiększa przepływ krwi, a tym samym ułatwia usuwanie wody z organizmu.

I na koniec: ważna jest regularność posiłków. Nawet najlepsza dieta nie odniesienie skutku, jeśli będziemy głodzić organizm (nie ma NIC ważniejszego od jedzenia, serio…). Zestresowany brakiem jedzenia mózg stwierdzi, że pora na magazynowanie wszystkiego, co się da, bo nadeszły mroczne czasy. I uwierzcie mi, wtedy cellulit będzie jednym z mniejszych problemów.

Regularne masaże i peelingi w domu lub u kosmetyczki

Skoro już pobudziliśmy krążenie od wewnątrz, pora wziąć się za zewnętrzne działania. Masaże bańką chińską, drenaże limfatyczne i peelingi to skuteczne sposoby na przyspieszenie efektu. Na własnej skórze próbowałam wszystkich sposobów i każdy zadziała, o ile nie możecie sobie na nie pozwolić. Masaż bańką chińską działa, ale nie polecam wykonywać go samodzielnie, bo może skończyć się siniakami i popękanymi naczyniami krwionośnymi. Jasne, można spróbować, ale gorąco zachęcam do chociaż jednej wizyty w gabinecie i rozmowy z profesjonalistą. Chcemy pozbyć się skórki pomarańczowej, a nie zrobić sobie krzywdę, prawda? Drenaż limfatyczny to bardzo specyficzny masaż (dla mnie tortury), który działa jak marzenie. O ile wytrzymacie dyskomfort, a czasem i ból, związany z solidnym uciskaniem skóry.

Za to peelingi… O, to możemy zrobić same w domu (chociaż te w gabinecie są niezwykle przyjemne)! Polecam peelingowanie ciała produktami z olejami lub czystymi olejami (propozycje poniżej na kolażu) lub przygotowanie domowego peelingu. Wystarczy miód lub ulubiony olej, sól lub fusy po kawie i tyle! Fajnie wykonywać taki peeling po treningu, kiedy organizm jest jeszcze pobudzony do pracy na wyższych obrotach (szybciej wywala toksyny i nadmiar wody). Peeling dodatkowo pobudzi do działania układ krwionośny. Oczywiście nie peelingujemy ciała codziennie, raz na tydzień wystarczy. W pozostałe dni można masować ciało pod prysznicem szorstką rękawicą, np. KESSA.

Kosmetyki antycellulitowe – czy to działa?

I tak i nie. To zależy. Tak, są na rynku produkty, które dobrze uzupełnią wszystkie cuda, które zmierzają do redukcji cellulitu, które opisałam w tej notce. Jednak same kosmetyki nie zrobią absolutnie NIC. Te lepsze pokażą chwilową zmianę, coś a’la filtr na instagramie. Jednak jeśli szukacie rozwiązań na lata, stosujecie dietę, regularnie ćwiczycie i szukacie dodatkowego antycellulitowego wspomagania, to uwaga, polecam to, co działa. Po pierwsze działają oleje wcierane po lub w trakcie masażu rękawicą. Szczególnie polecam mieszankę olejów Alterry (tę antycellulitową) i oleje:

Z gotowych kremów antycellulitowych z czystym sercem mogę polecić  jedną markę: Elancyl. Uwierzcie mi, testowałam mnóstwo produktów drogeryjnych i profesjonalnych „na cellulit”. Dopiero Elancyl, a konkretnie krem ujędrniający i żel do masażu pod prysznic sprawiły, że faktycznie zobaczyłam różnicę stosując kosmetyki antycellulitowe.

Kofeina dożylnie, czyli mezoterapia na cellulit

Teraz coś dla niecierpliwych. Tak, proces pozbywania się cellulitu można znacząco przyspieszyć, stosując zabiegi medycyny estetycznej. Jednym ze skutecznych, profesjonalnych zabiegów antycellulitowych jest mezoterapia. „Zastrzyki zawierają kofeinę, która pobudza mikrokrążenie skóry, dzięki czemu wpływa na uwalnianie tłuszczów z komórek. Dodatkowo wyciąg z karczocha, nostrzyka żółtego i rutyny pobudzają metabolizm tłuszczów. Do mieszanek dodajemy także krzemionkę organiczną, która regeneruje tkankę łączną i włókna kolagenu” – opisuje zabieg lek. med. Magdalena Potembska-Eberhardt, właścicielka kliniki femmed w Warszawie. Zabieg przeprowadza się w znieczuleniu miejscowym, chociaż mezoterapia nie jest szczególnie bolesna (odczuwanie bólu to sprawa mocno indywidualna – ja jeśli mam okazję, wszystko biorę „ze znieczuleniem”). Po mezoterapii możemy wrócić do codziennych obowiązków, z jednym wyjątkiem: przyda się odstawić intensywne treningi na około tydzień.

„Po zabiegu na skórze pozostają drobne ślady w postaci czerwonych punktów lub drobnych grudek. W niektórych przypadkach może wystąpić czasowy obrzęk oraz zaczerwienienie miejsc poddanych zabiegowi, który ustępują w przeciągu 48-72 godzin. W wyniku zabiegu następuje wzmożony przepływ krwi, zmniejsza się proces włóknienia tkanki łącznej i dochodzi do redukcji depozytów tkanki tłuszczowej. Rezultatem jest wygładzenie skóry oraz redukcja cellulitu. Kilka dni po zabiegu, kiedy minie uczucie dyskomfortu, zalecane jest wykonanie zabiegów wspomagających takich jak drenaż limfatyczny w postaci masażu ręcznego lub masaż zmiennociśnieniowy BOA, które wspomogą i usprawnią wydalenie zniszczonych komórek tłuszczowych z organizmu” – wyjaśnia lek. med. Magdalena Potembska-Eberhardt. Substancje zawarte w preparatach do mezoterapii są aktywne w skórze nawet miesiąc do ich podania. Dla pełnych efektów powinno wykonać się 4 serie zabiegów. Efekt utrzyma się spokojnie rok, choć oczywiście wszystko zależy od aktywności fizycznej i diety. Wiadomo, najdroższe zabiegi świata nie sprawią, że będziemy mogły ładować tony pustych kalorii i zalegać na kanapie przed ulubionym serialem bez konsekwencji dla figury.

Na koniec mam dla Was gotowca. Poniżej znajdziecie produkty, które pomogą w walce ze skórką pomarańczową:

  1. Masażer do ciała MEDISANA
  2. Rękawica do ciała Glov
  3. Peeling kawowy do ciała Body Boom
  4. Herbata zielona liściasta Basilur
  5. Olejek do masażu Weleda
  6. Szczotka do masażu Donegal
  7. Rękawica do masażu LullaLove
  8. Koncentrat antycellulitowy z liposomami Fitomed
  9. Olej jojoba Nacomi