Jesień już od dawna sporej części wielbicielek makijażu kojarzy się z promocją na kosmetyki kolorowe w Rossmannie. Tej jesieni drogeria funduje nam jeszcze większe promocje. Zamiast zwyczajowego -55% na produkty do makijażu, mamy możliwość zakupy produktów od 40 do 70% taniej! Co warto kupić na promocji w Rossmannie? Jakie kosmetyki kolorowe skradły moje serce w tym roku?W kwietniu stworzyłam dla Was pierwszą listę kosmetyków do makijażu z Rossmanna, które uwielbiam i polecam z całego serducha. Wpis możecie znaleźć TUTAJ. I nic, absolutnie nic, nie wylatuje z tej listy! Poniżej znajdziecie jednak moje kolejne rossmannowe odkrycia z oferty kosmetyków kolorowych. Pamiętajcie, że zakupy w promocyjnych cenach można robić do 30 września, zarówno w sklepie online jak i sklepach stacjonarnych Rossmanna. I oczywiście przygotujcie się na duuuuże braki w produktach. Ale wierzę, że dorwiecie same perełki!

No dobrze, to co kupiłam w Rossmannie?

1. Max Factor Healthy Skin Harmony, podkład do twarzy SPF 20, cena: 35,49 zł (regularna: 64,99 zł)

Mam słabość do podkładów Max Factora. Właściwie od lat jeśli już sięgam po Rossmannowe podkłady, to jest to Max Factor i przyjemny skok w bok w postaci podkładów Janda. Max Factor po prostu lubi się z moją cerą i ewidentnie robią odcienie „pode mnie”. Healthy Skin Harmony to podkład o średnim kryciu, chociaż można efekt stopniować do mocnego. Daje półmatowe wykończenie i całkiem przyzwoity filtr słoneczny (SPF 20). Na jesień i zimę jak znalazł. Nie zapycha, nie podkreśla suchych skórek i przede wszystkim nie robi z twarzy suchego na wiór rodzynka. Jeśli szukacie mocno matującego podkładu – to nie jest propozycja dla Was. Jeżeli jednak lubicie naturalny, świeży look, zdecydowanie polecam. Na cerze mieszanej z pierwszymi zmarszczkami naprawdę dobrze się sprawdza i nie zmienia koloru po aplikacji czy kilku godzinach noszenia. Jest jeden minus: uboga paleta odcieni. Jest ich tylko 6.

2. Lovely Curling Pump Up Volume Black, czarny tusz do rzęs, cena: 8,39 zł (regularna 15,29 zł)

Tuszowa perełka z Rossmanna. Lovely to opcja chyba najtańsza, ale zdecydowanie nie odstaje od mojego ukochanego 2000 kalorii Max Factora czy wymienionego również w tym wpisie The Colossal Volume od Maybelline. Lovely Curling Pump Up dobrze rozdziela i nie skleja rzęs. Nie osypuje się i nie uczula. Jego główną zaletą jest silikonowa, fajnie wyprofilowana (wygięta w łuk) szczoteczka. To tusz idealny dla oszczędnych i już trochę wprawionych w makijażu oka dziewczyn. Bo nie oszukujmy się, taką wygiętą szczoteczką łatwiej się upaćkać. Ale jak już ją opanujecie, to klękajcie narody! Czekają na Was cudownie wytuszowane rzęsy za grosze.

3. Maybelline The Colossal Volum’ Express Mascara, czarny pogrubiający tusz do rzęs, cena: 18,49 zł (regularna: 36,99 zł)

Obok Max Factora 2000 kalorii i No Limit Volume AA Wings of Color jest to zdecydowanie podium wśród moich ulubionych maskar z Rossmanna. Co łączy te trzy tusze? Prosta szczotka, która nadaje się do każdych rzęs, nawet moich, okrutnie długich i niesfornych. Colossal Volum’ ma szczoteczkę niemal identyczną jak 2000 kalorii Max Factora. No dobra, w tuszu Maybelline jest ona grubsza, bardziej puchata. Z jednej strony mamy gęsto osadzone włoski, z drugiej nieco rzadziej. To pozwala na świetne wytuszowanie oka, zarówno górnych, dolnych jak i rzęs w kącikach oczu. Do tego tuszu wracam od lat i jak do tej pory jeszcze mnie nie zawiódł. Robi oko, nie skleja rzęs i nie sypie się po kilku godzinach.

4. Wibo Incredible Black Mate & Lasting, kredka do oczu z temperówką, cena: 7,79 zł (regularna: 14,49)

Jest to dobro w czystej postaci. Solidna, niezwykle miękka i głęboko czarna kredka. Jedna z lepszych kredek, jakie trafiły w moje dłonie. Z nią naprawdę dziecinnie łatwo wyczarujecie idealną kreskę na oku. Posiadaczki ciemnych brwi mogą również wykorzystać ją do stylizacji brwi. Co więcej, to kredka wysuwana i jednocześnie z malutką temperówką, aby dobrze zaostrzyć końcówkę. Absolutny makijażowy hit od Wibo i to za niespełna 8 złotych w promocji.

5. Wibo Photo Ready, sypki puder do twarzy 2 w 1, cena: 15,79 zł (regularna: 28,99 zł)

20 g czystego szczęścia dla wielbicielek matowej cery. Nazwa jest nieco myląca, bo na puder składają się 4 pojemniczki (każdy z dozownikiem bardzo dobrej wielkości). Photo ready to mieszanka pudrów w kolorach: zielonym (redukuje zaczerwienienia), białym (poprawia koloryt skóry), różowym (matuje) i żółtym (maskuje niedoskonałości i wygładza). Puder robi świetną robotę. Daje długotrwały mat. I nie żartuję, na moim tłustym nosie trzyma do 8 godzin bez poprawek, co jest niemały cudem. Bardzo dobrze gruntuje makijaż i faktycznie, poprawia wygląd skóry. Jeśli zależy Wam na tanim odpowiedniku pudrów Kryolanu, tutaj macie fajną, budżetową opcję.

Są jednak minusy, o których muszę napisać. Głównym składnikiem pudru jest talk (jest w wielu pudrach, cieniach, rozświetlaczach, to nie jakaś wielka nowina). I z talkiem moje Kochane, trzeba ostrożnie, bo nadużywany wysusza skórę i zapycha pory. Po prostu cera nie może oddychać. Dlatego też Photo Ready polecam, ale po pierwsze posiadaczkom cer mieszanych, tłustych lub normalnych i po drugie, jako puder na większe wyjścia, nie na co dzień.

6. Lovely Banana Chocolate, bananowo-czekoladowy puder prasowany z ekstraktem z nasion kakao, cena: 12,99 zł (regularna: 23,99 zł)

Tym zakupem przywołałam swoje wewnętrzne dziecko. Bo za dzieciaka uwielbiałam pić te okropne, przesłodzone mleka smakowe. I ten puder tak właśnie pachnie (tak, trochę chemicznie, ale nadal smacznie). Przy okazji solidnie matuje i dzięki żółtym tonom skutecznie maskuje niedoskonałości. Nie pyli i jest ekstremalnie wydajny. Naprawdę dość długo poczekacie na wypłaszczenie tego pięknego czekoladkowego tłoczenia. Puder fajnie wtapia się w cerę, nie bieli jej (ważne, bo część transparentnych pudrów ma taką przypadłość) i nie podkreśla suchych skórek. Na plus urocze czekoladkowe opakowanie na magnez. Dość wytrzymałe na upadki i bliskie spotkania z dziwnymi przedmiotami w kobiecej torebce.

7. Fit.friends by Oceanic Stay Mat, matująca mgiełka, cena: 9,99 zł (regularna: 19,99 zł)

Żeby była jasność. Nie popieram i odradzam makijaż na siłowni. To proszenie się o problemy skórne i trudności z dopraniem tłustych plam na ręczniku. Ale! Po treningu chcę się czuć w miarę dobrze z moją czerwoną i spoconą twarzą. Jasne, prysznic i te sprawy są na porządku dziennym, jednak spiesząc się z siłowni do domu nie robię w łazience makijażu. Używam za to tego maleństwa, które delikatnie matuje i dobrze nawilża twarz. Tworzy fajną warstwę ochronną na twarzy, w sam raz na dotarcie do domu i rozpoczęcie właściwej pielęgnacji. Nie jest to produkt niezbędny do życia, ale zdecydowanie podnosi komfort po siłowni. Skład też jest w porządku, bo w 90% siedzi tu miąższ z aloesu. Jedna uwaga: to nie jest mgiełka do utrwalania makijażu! Dozownik funduje prawdziwą mgłę, makijaż po prostu by Wam spłynął. Ale po siłowni, po przemyciu twarzy, jest to super opcja jako nawilżenie cery. Jak najbardziej polecam!

8. AA Wings of Color Precious Highligther, rozświetlacz do modelowania twarzy, cena: kup dowolny produkt AA Wings of Color, drugi dostaniesz gratis (regularna: 34,99 zł)

Okej, tu naprawdę mocno polecam zakup. Po pierwszy dlatego, że seria AA Wings of Color naprawdę Oceanicowi wyszła. Na uwagę i brawa zasługują pudry sypkie z tej serii (jeden polecałam w tej notce). Zakupem koniecznym jest też cudowny tusz do rzęs No Limit Volume, kremowe pomadki i olejki pielęgnujące do ust. Warto więc kupić kosmetyki AA Wings of Color teraz, kiedy możecie mieć 2 produkty w cenie jednego.

Co się tyczy samego rozświetlacza, jest to produkt, który przypadnie do gustu wielbicielce błysku. Miałam okazję testować każdy z trzech odcieni i jedno jest pewne: niezależnie od tego, który odcień wybierzecie, każdy da Wam cudowną taflę bez tandetnego brokatu. Oczywiście ten „brokat” jest, jednak dość drobno zmielony. Precious Highligther daje efekt bardzo podobny do Silver Highligthera Lovely (też polecam!) i kultowego Face Illuminatora My Secret. Warto po stokroć!


I to już! Osiem perełek, które wylądowały w moim koszyku i pewnie wylądują w nim jeszcze nie raz. Co Wy kupiłyście na tegorocznej promocji w Rossmannie?