Nazywanie Dermacolu podkładem jest co najmniej nie na miejscu. To kamuflaż. Korektor. Szpachla. Serio. Niech Was nie zwiedzie niepozorne, małe opakowanie. To jest gigant, do którego trzeba podejść z rezerwą i wyczuciem.

Jedno pociągnięcie pędzla i znikają cienie pod oczami, przebarwienia i inne okropności. Można tak? Można. Jakiś czas temu buszując po sieci w poszukiwaniu dobrego podkładu do zadań specjalnych, trafiłam na Make-up cover Dermacol od Filmstudio Barrandov Prague. Podkład wygląda jak maść za 5 złotych z apteki. I dawno temu kosztował niewiele więcej. Za swój pierwszy Make-up Cover zapłaciłam 18 złotych. Czasy jednak się zmieniły, Dermacol zyskał popularność. Nadal jednak ten produkt nie wypłucze kieszeni. Na Ladymakeup kupicie Make-up Cover Dermacolu za niecałe 29 złotych (klik!).

Producent zaznacza, że jest to produkt stosowany przy zdjęciach i na planie filmowym. To był dobry znak. Przecież wiemy, jaką tapetę mają na sobie gwiazdy filmowe, prawda? Skuszona obietnicą cery jak z czerwonego dywanu, zaczęłam testować.


To nie podkład. To kamuflaż


Krycie Dermacolu zasługuje na medal. Niewielka ilość „podkładu” wystarczy na zatuszowanie niedoskonałości na całej twarzy. Gęsta i kremowa konsystencja Dermacolu sprawia, że aplikacja przypomina nakładanie ciężkiego kremu natłuszczającego przed wyjściem na dwudziestostopniowy mróz. Z tego powodu odradzam wklepywanie produktu Beauty blenderem czy gąbeczkami. W moim przypadku egzamin z doskonałej aplikacji produktu zdała jedynie szczotka do podkładu z Hebe (widoczna na zdjęciu powyżej).


Make-up Cover Dermacol cover w akcji


Dermacolu nie powinno się stosować jako codziennego podkładu. Jeśli tak jak ja macie cerę mieszaną, szybko zobaczycie zapchane pory, pryszcze i zwiększoną produkcję sebum. Skąd to wiem? Bo sama zachwycona początkowymi efektami zignorowałam fakt, że Dermacol jest produktem do zadań specjalnych. Specjalnych, czyli nie codziennych. 🙂 Umówmy się, skład chemiczny produktu jest krótki, ale potencjalnie mocno komedogenny. Bardzo wysoko w składzie Make-up cover Dermacol znajdziemy chociażby parafinę, która tłustych, podanym skórom może zrobić niemałe problemy.

Jeżeli jednak tak jak ja miewacie problem z cieniami pod oczami, przebarwieniami lub sporadycznymi niedoskonałościami, stosujcie Dermacol miejscowo, jako korektor do twarzy.

Z lewej strony na zdjęciu widzicie moją cerę bez podkładu. Przebarwienia i inne nieprzyjemności są dość mocno widoczne. Na policzku wykonałam jedno pociągnięcie pędzlem z nałożonym Dermacolem. Na zdjęciu z prawej strony widać skórę po aplikacji jednej warstwy Dermacolu.

Wydawać by się mogło, że takie krycie uzyskałam po rozsmarowaniu solidnej dawki produktu na twarzy. Nic bardziej mylnego. Oto ile Make-up cover Dermacol nałożyłam na twarzy:

Przed makijażem Make-up cover Dermacol użyłam kremu normalizującego Tołpa i matującej bazy pod makijaż od Bell Hypoallergenic. Potem aplikowałam jedną warstwę Dermacolu, nie nakładałam więcej produktu na cienie pod oczami czy przebarwienia. Na całej buzi widzicie równomiernie rozłożony „podkład”. Specjalnie nie wykończyłam makijażu pudrem, rozświetlaczem czy różem, abyście mogły zobaczyć, jak Dermacol zachował się na cerze mieszanej. Zdjęcia wykonane przy świetle dziennym, bez dodatkowego oświetlenia.

Make-up Cover potrzebuje bardzo solidnego utrwalenia, bo… lubi się ścierać. Na wielkie wyjście koniecznie spakujcie do torebki puder – z pewnością pomoże utrzymać Dermacol w ryzach. Do wykończenia makijażu z użyciem Dermacolu polecam pudry transparentne. U mnie na medal spisuje się puder ryżowy od Paese.

Znacie Make-up cover od Dermacolu? Jak wrażenia? 🙂


Jeśli zastanawiasz się nad zakupem „Make-up cover” od Dermacolu i przy okazji chcesz wesprzeć mojego bloga, użyj proszę tego linku:

KLIK!

Dziękuję!