Mądrzy ludzie mówią, że spisane marzenia stają się celami. I tak też chcę podejść do moich postanowień noworocznych. Nigdy wcześniej nie spisywałam marzeń, a tym bardziej nie chwaliłam się nimi publicznie. Głównie z obawy przed tym, że jeśli nie uda mi się ich osiągnąć, to poniosę porażkę dużo bardziej widoczną. W tym roku nadszedł czas na zmiany.

W czerwcu będę obchodzić 30 urodziny. Nie jestem z tego powodu przygnębiona. Jest wręcz odwrotnie: czuję dużo większą motywację do zmian. I dlatego chcę tym razem podzielić się z Wami moimi marzeniami krótkoterminowymi, które zamierzam w tym roku przerodzić w cele noworoczne. Życie nauczyło mnie, że muszę ćwiczyć swoją cierpliwość, zmiany trwają, muszę wyznaczać sobie cele krótkoterminowe, a te rozbijać na poszczególne etapy. W innym przypadku te ogromne marzenia nie mają większej szansy na realizację. Jasne, mogłabym napisać, że chcę mieć hodowlę psów, żyć w Bieszczadach i paść owce albo wyjechać gdzieś, gdzie lato jest cały rok, ale nie mam na to szans w tym roku. I właściwie nie jestem pewna, czy tego chcę „tak na serio”. Mam jednak tyle mniejszych marzeń, które z powodzeniem mogę realizować od teraz!

W wakacje porzuciłam dobrze płatną i dość ciepłą posadę w korporacji. Obecna sytuacja finansowa pozwala mi (dziękuję, Mężu!) na spróbowanie swoich sił „w internetach”.  Startuję tak naprawdę dopiero teraz, bo wcześniej spełniłam swoje inne marzenie: w naszym domu pojawił się Ori, szczeniaczek welsh corgi pembroke. A jak to z małymi psiakami bywa, wychowanie i trening zajmują mnóstwo czasu i energii. Ori szczęśliwie jednak już dorasta, przechodzi psi bunt nastoletni, ale teraz powinno już być „z górki”. Mam więc czas na rozwój osobisty, mam komfort finansowy, zatem… do dzieła!

Nie przedłużając, zapraszam do chyba najbardziej intymnej notki na blogu. Oto 8 moich postanowień na 2019 rok!

Zacznę nagrywać na youtube

Nosiłam się od dłuższego czasu z tym zamiarem i zawsze coś mnie powstrzymywało. No dobra, tym „czymś” byłam ja. Część z Was wie, część nie, ale poza blogowaniem, streamuję (czyli nadaję na żywo przed kamerą i gram w gry) na platformie twitch.tv (TUTAJ). Nie mam miliona widzów, ale kamera mnie nie stresuje i lubię gadać. Mam sporo do powiedzenia i wydaje mi się, że mówię całkiem z sensem. W tym roku zamierzam spróbować swoich sił na youtube w tematach kobiecych. Zapewne będą to recenzje produktów, pogadanki o makijażu, pielęgnacji i innych sprawach, które nas, kobiety, kręcą. Pierwsze kroki już podjęte: zamawiam lampę pierścieniową, pracuję nad tłem i zastanawiam się, jak wykorzystać dość nietypowe, ale nie niespotykane połączenie pasji i wiedzy z zakresu urody, zdrowia, fitnessu i gier wideo. Jeśli macie jakieś sugestie, koniecznie piszcie w komentarzach lub w wiadomościach prywatnych!

Projekt denko kosmetyczne: pozbywam się nadmiaru kosmetyków

Mam dużo kosmetyków. Bardzo dużo. Jakiś czas temu pokusiłam się o spisanie swoich zapasów. Zajęło mi to parę godzin, ale dzięki temu powstał arkusz w excelu, w którym wszystko widzę. W tabeli wpisałam daty ważności magazynowanych kosmetyków. Już żaden kosmetyk z bliskim terminem się przede mną nie ukryje. Wytypowałam, które z produktów powinnam zużyć w pierwszej kolejności.

W tym roku zamierzam ograniczyć otwierane kosmetyki do maksymalnie jednej potrzebnej sztuki: krem na dzień, na noc, jeden żel pod prysznic (to co, że inne pięknie pachną), jeden tonik i tak dalej, i tak dalej. Największym wyzwaniem w projekcie denko będzie wykończenie wszystkich otwartych szminek (obecnie około 20 otwartych).  Szczęśliwie lubię malować usta, więc liczę na to, że uda mi się odkopać spod sterty szminek, błyszczyków i pomadek.

Wszystko zamierzam Wam relacjonować na instastories. Każdy wydenkowany produkt dostanie krótką recenzję. W sumie skoro trochę czasu ze mną (i na mnie) spędził, to wiem, czy działał, czy nie i wypada podzielić się z Wami tą informacją, prawda?

Regularne ćwiczenia na siłowni i praca nad sylwetką w kuchni

To właściwie postanowienie, które przenoszę z ubiegłego roku. Od czerwca 2018 roku udaje mi się regularnie odwiedzać siłownię. Kiedyś tego nie lubiłam, ale zdecydowanie połknęłam bakcyla. Chciałabym w tym roku zwiększyć regularne chodzenie na siłownię z trzech do czterech lub nawet pięciu razy w tygodniu. Do tej pory w mojej fitdrodze pomagała mi… fitmisja, czyli świetny konkurs, program organizowany przez firmę Gipara i sieci fitness (u mnie Calypso). Dostałam notesik, w którym każdy trening na siłowni nagradzany był pieczątką. Aktywność w programie dzielona jest na etapy (w każdym z nich w określonym czasie trzeba wykonać określoną liczbę treningów). Potem zdobyte pieczątki wymienia się na nagrody gwarantowane. Przykładowo, nagrodą za ukończenie etapu 1 jest trening personalny. Etap 1 polega na zdobyciu 25 pieczątek (odbyciu 25 treningów) w 75 dni (można ukończyć szybciej). W kolejnych etapach jest już nieco trudniej, bo trzeba zdobyć 20 pieczątek, ale w 60 lub mniej dni. W notesie można zapisywać swoje postępy, treningi. Bardzo motywujące! Obecnie kończę trzeci etap i już szykuję się do ostatniego, czwartego etapu. Po zakończeniu programu mam zamiar kontynuować taki system nagradzania. Oczywiście sama opracuję sobie nagrody za kolejne etapy. Z pewnością dam Wam znać, co takiego wymyśliłam jako motywujące przekupstwo. 🙂

Praca nad sylwetką w kuchni będzie dość skomplikowana. W mojej kuchni od paru lat jest w miarę dobrze. Znam podstawy żywienia, o których nie wie spora część ludzi, więc potrafię skomponować w miarę poprawne posiłki. Grzeszę jednak miłością do chrupków kukurydzianych Maczugi i do białego wina. W tym roku postaram się tutaj chociaż lekko pohamować, bo wiem, że nie wychodzi mi to na zdrowie i skutecznie rujnuje to, co wypracuję na siłowni.

Odgruzuję mieszkanie, pozbędę się niepotrzebnych rzeczy

Czy chomikuję rzeczy? Ależ skąd! – tak odpowiedziałabym jeszcze rok temu na to pytanie. Dopiero przeprowadzka do nowego mieszkania uzmysłowiła mi, że chomik to nie tylko osoba, która zatrzymuje każdą pierdołę. Chomikiem jest także osoba, która składuje sobie wybiórczo rzeczy na zapas. Kosmetyki przykładowo. Albo książki (bo lubię je mieć, niektóre przeczytam, ale większości raczej nie dotknę do końca życia). Albo ubrania, bo może jeszcze kiedyś będę ważyć więcej / mniej i wtedy będzie jak znalazł. Szkoda, że ta chwila nigdy nie nastąpi, a szafy jak się nie domykały, tak się domykać nie będą. W tym roku planuję wielkie porządki. Wszystkie ciuszki, których nie założyłam chociaż raz w ciągu ostatnich dwóch lat wylądują na aukcjach internetowych na allegro, szafie i gdzie tam jeszcze sobie przypomnę, że mam konto. To samo czeka książki, które już zostały przeczytane lub wiem, że nigdy nie zostaną przeczytane oraz sprzęt elektroniczny i inne duperele, w tym pewnie i część kosmetyków. Wszystkie zarobione w ten sposób pieniądze dorzucę do wirtualnej skarbonki zwanej „Japonia”. Tak, wspólnie z mężem od dłuższego czasu chcieliśmy się tam wybrać i chyba wreszcie nadchodzi ten moment.

Popracuję nad lepszą organizacją czasu

Jestem mistrzynią mądrego multitaskingu. Mogę robić obiad na 4 garnki, lepić batoniki proteinowe, rozmawiać, oglądać telewizję i jeszcze kolejkować w międzyczasie pranie, składanie ciuchów i ogarnianie mieszkania. Lubię to. Ale wiem, że sprawia mi ogromny problem planowanie pisania, robienia zdjęć i ogólnie pojętego rozwoju (bo zawsze jest „coś” ważniejszego). W tym roku chcę to uporządkować. Chciałabym, aby na rzeklam.pl pojawiała się przynajmniej jedna notka tygodniowo, a na instagramie minimum dwa zdjęcia.

Stawiam na planer czasu. Jaki? Właściwie to zamierzam wykorzystać… planer kupiony rok temu. Prawie z niego nie korzystałam, bo lubiłam chaos. Zobaczymy, co z tego wyjdzie w tym roku.

Regularne czytanie minimum 30 minut dziennie

Kiedyś pochłaniałam kilka książek miesięcznie. Ostatnio niestety zaniedbałam czytanie i jest mi z tego powodu co najmniej niefajnie. Zima sprzyja czytaniu, więc mam nadzieję, że uda mi się dobrze wystartować z tym postanowieniem i potem, siłą rozpędu i wyrobionego nawyku, wytrwam w nim do końca roku.

Oszczędzam na podróże

Koniec z kupowaniem niepotrzebnych bibelotów i kawą na wynos. Zamierzam postawić na minimalizm i mocno przyoszczędzić, aby potem wydać na podróże. Najbliższy cel: Francja, a konkretnie zamki nad Loarą. To będzie moja podróż na trzydzieste urodziny. Kolejny cel to Japonia, o której już wspominałam. Jak widzicie, plany do tanich nie należą, stąd każda złotówka będzie na wagę złota.

Nauczę się szyć na maszynie

Maszynę już mam. Podstawową. Taką, za którą nie zapłaciłam majątku i nadaje się dla zielonych w szyciu, czyli takich jak ja. Mocnego przyspieszenia postawienia wymaga zbliżający się IEM 2019, bo to na niego planuję jechać w cosplayu Lulu z League of Legends. Tak, plany są takie, aby samodzielnie uszyć wdzianko. No chyba że po wycieczce do warszawskich hurtowni tkanin okaże się, że nie znajdę takich tkanin, jakich szukam.

Zawsze chciałam szyć sobie spódnice, sukienki, ciekawe bluzki. Teraz będę miała ku temu okazję! Jeśli znacie jakieś fajne pomoce dla początkujących, np. jakieś kanały na youtube, koniecznie dajcie znać. Każda rada jest na wagę złota!


Osiem postanowień. Początkowo myślałam – mało seksi liczba, może dobić do dziesięciu? Szczęśliwie poszłam po rozum do głowy i stwierdziłam, że dobijanie do magicznej dziesiątki (TOP 10 lepiej wygląda, tak mówią) to jedna z oznak mojego perfekcjonizmu, który często hamuje mnie w działaniu. Mam 8 postawień i wymyślanie na siłę naprawdę zalatuje szukaniem dziury w całym i proszeniem się o postanowieniowego faila. Walić top 10, top 8 też jest fajne, prawda?

Skomentuj przez Facebooka!