Pierwsze dni nowego roku to czas podsumowań i postanowień. Poniżej znajdziecie moje kosmetyczne podsumowanie, czyli sprawdzone i według mnie najlepsze kosmetyki, które miały okazję przewinąć się przez moje kosmetyczne półki w 2018 roku. Znajdziecie tutaj zarówno produkty do pielęgnacji ciała, twarzy, włosów i makijażu. A o noworocznych postanowieniach będzie oczywiście osobna notka. 

Wybór 18 kosmetyków (ach, jak symbolicznie, za rok będzie ich 19), które okazały się na tyle dobre, że godne polecenia był… niezwykle łatwy. Chyba miałam szczęście do solidnych produktów i naprawdę niewielu urodowych rozczarować. Tego samego życzę sobie i Wam w tym roku.

Poniżej znajdziecie w kolejności nieprzypadkowej, bo od najukochańszych do zwyczajnie lubianych, moje kosmetyczne perełki 2018 roku. Miłej lektury!

Eyeliner Kat von D (Tattoo Liner)

Kat von D zadebiutowała w Polsce w 2018 i od początku podbiła serca makijażowych freaków. Mimo że do takich się nie zaliczam, to z wielką satysfakcją stwierdzam, że co najmniej kilka makijażowych cudeniek od KvD na dobre wpisało się na moją listę sprawdzonych i dobrych kosmetyków. Mowa o palecie do konturowania (mimo że zwykle szkoda mi czasu, to ta paleta wymiata i zachęca), szmince w płynie, sypkim pudrze, o którym pisałam już na blogu, o tutaj, oraz eyelinerze, który ląduje na liście hitów.


Czytaj także: NAJLŻEJSZY PUDER ŚWIATA? SŁOWO O LOCK-IT KAT VON D


 

Co takiego cudownego jest w eyelinerze Kat von D? Wszystko, czego szukasz. To eyeliner w pisaku, którym ładną kreskę wyczaruje nawet początkująca osoba. Kreski trzymają się długo, a sam eyeliner nie blednie ani nie szczypie w oczy. Do tego dochodzi śliczne opakowanie i filozofia marki. Kat Von D dba, aby jej produkty powstawały w duchu cruelty free.

Tattoo liner kupicie w Sephorze za 85 zł.

Rozświetlająca baza pod makijaż Becca (Backlight Primer Filter)

Becca to kolejna marka, która swój debiut w Polsce zaliczyła całkiem niedawno, bo w 2017 roku. Marka-królowa rozświetlaczy, której produkty i efekt tafli wprawiają w zachwyt. Wprawiły i mnie. Poza kultowym i w istocie cudownym rozświetlaczem, w ofercie znalazłam jeszcze jedną perełkę i to ona ostatecznie skradła moje serce. Rozświetlająca baza pod makijaż Becca robi z moją cerą rzeczy niesamowite. Wygładza, rozświetla cerę i optycznie zmniejsza widoczność porów. I teraz uwaga: mam cerę mieszaną, która świeci się jak latarnia po kilku godzinach. Po zastosowaniu tej bazy rozświetlającej nie dość, że świecę się mniej, to jeszcze uzyskuję efekt rozświetlenia (a nie świecenia!) jak z reklamy. Minusy? Tanio nie jest, za bazę zapłacicie 149 zł w Sephorze.

Peeling do ust Erborian (Detox 7 Herbs Scrubs for Lips)

Teraz o malutkim, pięknym opakowaniu, które skrywa jeden z najprzyjemniejszych w stosowaniu kosmetyków. Peeling do ust marki Erborian jest niezwykle delikatny, pięknie pachnie, zmiękcza i nawilża usta. Nie klei się i co najważniejsze – peelinguje zawodowo. Stosowałam go nawet po ostrym przeziębieniu, z rankami na ustach i spisał się na medal.

Słoiczek peelingu do ust z kompozycją siedmiu ziół kosztuje w Sephorze 89 zł.

Cienie do powiek Annabelle Minerals

O marce Annabelle wspominałam zarówno na blogu jak i instagramie parę razy. Solidne, dobrej jakości naturalne, mineralne polskie kosmetyki kolorowe. Lubię się z ich pudrami mineralnymi, jednak absolutną miłością darzę sypkie cienie do powiek. Co prawda nie sięgam po wyraziste odcienie (największym szaleństwem była butelkowa zieleń), ale widzę, że cienie świetnie się blendują i długo trzymają na powiekach. Do tego nie bledną i nie uczulają. Są wydajne, zapakowane w minimalistyczne i przecudne opakowania z praktycznym dozownikiem produktu.

Pojedynczy cień Annabelle Minerals kosztuje ok. 35 zł za spore jak na cienie, bo 3 gramowe opakowanie. Cienie możecie kupić TUTAJ.


Czytaj także: POLSKIE MARKI KOSMETYCZNE, KTÓRE WARTO ZNAĆ (LUB POZNAĆ). 11 POLSKICH MAREK NA 11 LISTOPADA


Szampon Babydream

Hit wszechczasów włosomaniaczek, wielbicielek olejowania i mój. Nawet po lekkich zmianach w składzie pozostaje najlepszym szamponem do włosów. Tak, to jest szampon dla dzieci marki własnej Rossmanna. Ale nie jest to zwykły szampon. Delikatny, bez silnych detergentów (jak SLES czy SLS), pielęgnuje i skutecznie dba o kondycję nawet tak srogo rozjaśnianych włosów jak moje (z szatynki do blondynki to nie jest łatwa sprawa). Przy stosowaniu Babydream włosy stają się miękkie, puszyste i lepiej się układają.

Szampon kosztuje zawrotne 6,50 zł za 250 ml i dostaniecie go w każdym Rossmannie (o ile nie został chwilowo wyprzedany).

Krem do twarzy RAU Silvercream

Krem – ratunek dla cery mieszanej. Silvercream to produkt niemieckiej marki RAU Cosmetics, która w naszym kraju jest jeszcze niestety mało znana. Krem zawiera cząsteczki mikrosrebra, cynk, szałwię, mocznik i kwas salicylowy. Taka kompozycja pozwala na szybkie usuwanie problemów cery mieszanej, tłustej czy trądzikowej. Zmniejsza się łojotok, krostki i zaskórniki znikają. Ma higieniczne opakowanie z pompką, która bardzo dobrze dozuje produkt.

Stosuję go zwykle na noc, a w okresie wytężonego wysiłku fizycznego również jako krem na dzień. Nie ma problemów, aby służył jako krem pod makijaż.

Silvercream RAU można kupić głównie na ich stronie internetowej. Za 50 ml kremu zapłacimy 129 zł.


Czytaj także: ĆWICZYSZ I MASZ PROBLEMY Z CERĄ? POZNAJ SPOSOBY NA PIĘKNĄ CERĘ DLA AKTYWNYCH


Hydrain 3 Hialuro żel-krem ultranawilżający do twarzy Dermedic

Kolejny krem do twarzy, który gościł u mnie w kosmetyczce w 2018 roku i nic nie zapowiada, aby nasza współpraca dobiegała końca. Stosuję go cały rok. Latem i wiosną jako krem na dzień i sporadycznie na noc, a jesienią i zimą jako nocny opatrunek dla skóry. Po mroźnym dniu lubię nawet zafundować sobie maskę z Hydrain 3 Hialuro. Po prostu nakładam grubszą warstwę kremu i pozwalam skórze pić do woli.

Krem ma lekką, żelową konsystencję i wchłania się błyskawicznie. Skutecznie nawilża i chroni cerę przed utratą wody. Pomaga łagodzić stany zapalne, nie zatyka porów i sprawdza się jako krem pod makijaż. Słoiczek 50 ml kremu Hydrain 3 Hialuro od Dermedic to koszt około 38 zł. Krem możecie kupić TUTAJ lub w najbliższej aptece.

Linum + Emolient – preparat do ciała intensywnie natłuszczający Dermedic

Drugi produkt marki Dermedic, który ląduje na liście moich hitów to emulsja, która wielokrotnie uratowała mi skórę (dosłownie). Jeśli szukacie silnego natłuszczenia i regeneracji suchej skóry, spróbujcie tego emolientu. Działa od pierwszego użycia, koi i przyjemnie otula skórę. Niezastąpiony po depilacji czy spacerze w niskich temperaturach. Emulsję od Dermedic stosuję na całe ciało (z wyłączeniem twarzy) – świetnie sprawdza się również jako krem-maska do stóp i dłoni. Polecam grubo nasmarować dłonie i stopy Linum +, założyć bawełniane skarpetki i iść spać. Będzie pięknie i będzie gładko 🙂

Linum + Emolient kosztuje ok. 46 zł / 225 g. Kupicie go na stronie Dermedic lub w aptekach.

Ujędrniający krem do ciała Elancyl

Nie wierzę w magiczną moc kremów na cellulit. Co więcej, uważam, że jakieś 98% produktów dostępnych na rynku do szajs, który nie różni się absolutnie niczym od zwykłego balsamu. Ale jest marka, która robi to dobrze i której produkty ujędrniające mogę polecić z czystym sumieniem. Elancyl i jego kremy ujędrniające to mój numer jeden w walce o ładne ciało bez cellulitu. W połączeniu z regularnymi ćwiczeniami i dietą efekty są powalające. Krem świetnie napina i wspomaga w walce o jędrną skórę. Najlepiej działa nakładany zaraz po prysznicu po ćwiczeniach fizycznych lub po masażu.

Serio, to działa. Niestety, swoje kosztuje. Średnio jakieś 80 zł za tubkę o pojemności 200 ml. Krem ujędrniający Elancyl kupicie na ich stronie internetowej, w drogeriach Superpfarm lub w aptekach.

Rozświetlacz Precious AA Wings of Color

Lubię, kiedy z dumą mogę wskazać na produkt, który jest świetny, spełnia obietnice działu marketingu i jeszcze jest polskim produktem. Tak jest w przypadku produktów AA Wings, którego producentem jest polski koncern kosmetyczny Oceanic. AA Wings of Color to pełna gama produktów do makijażu, wśród których nie tylko wymieniony przeze mnie rozświetlacz zasługuje na uwagę. Gdybyście szukały dobrego, sypkiego pudru w rozsądnej cenie – sięgnijcie po ten z AA Wings of Color. Jest wydajny, świetnie zmielony i zawodowo utrwala makijaż.

Co do rozświetlacza, jest dokładnie tak, jak lubię. Mamy efekt delikatnej, subtelnej tafli bez efektu choinki obsypanej brokatem. Rozświetlacz nie znika z twarzy i co najfajniejsze, latem spokojnie zastąpi nawet cień do powiek

Rozświetlacz Precious kupicie w sklepie internetowym Oceanic lub w najbliższym Rossmannie. Cena regularna rozświetlacza to około 35 zł, jednak w promocjach często kupicie go poniżej 20 zł.

Advanced Eyelash Conditioner – odżywka do rzęs Revitalash

Królowa wśród odżywek do rzęs. Działa bezbłędnie, szybko i po odstawieniu nie powoduje nagłego wypadania rzęs. Kosztuje jak na odżywkę-serum do rzęs majątek, jednak jeśli zależy Wam na efektach, warto rozważyć zakup. U mnie szybciutko wzmocniła i porządnie zagęściła rzęsy oraz brwi. Efekty stosowania widziałam po około dwóch tygodniach.

Advanced Eyelash Conditioner kupicie w gabinetach kosmetycznych lub w sklepie Revitalash za 330 zł.

Szminki w płynie Bell

Kto by się spodziewał, że szminki kosztujące po jakieś 12 zł każda „na promocji w Biedronce”, mogą okazać się prawdziwymi perełkami? Testowałam wiele produktów do ust, a matowe szminki upodobałam sobie jako te, które muszą być trwałe, wytrzymać kilka godzin przed kamerą i przetrwać bliskie spotkanie z obiadem oraz kawą. I w tym roku zadanie to spełniły szminki w płynie od Bell – zarówno te, które powstały we współpracy z Marceliną Zawadzką, jak i te mniej znane, tańsze. Trzymają bezbłędnie i nie wysuszają ust. Kolor nie blednie, a jeśli już schodzą z ust po tłustym obiedzie zapitym niezdrowym napojem, to uwierzcie, schodzą z niezwykłą gracją.

Szminki Bell kupicie w sklepie online Bell (tu mają największy wybór według mnie) lub w popularnych drogeriach. Cena regularna szminek by Marcelina Zawadzka to jakieś 19 zł, po zniżkach dorwiecie je za ok. 11 zł. Szminki klasyczne w płynie kupicie nawet poniżej 10 zł za sztukę.

Aztec Secret Indian Healing Mask

Najskuteczniejsza broń w walce z zaskórnikami. Jest tak rewelacyjna, że szykuję dla Was test i osobny wpis na jej temat. Produkt gigant za jakieś 15 złotych, dostępny za granicą, ale z łatwością zamówicie go przez Amazon. Podobno od niedawna można go znaleźć również stacjonarnie, w Polsce, w sieci Carrefour. Piszę „podobno”, bo nigdy nie miałam szczęścia dorwać tej maski w markecie.

Aztec Secret Indian Healing Mask to maska z glinki bentonitowej. Ma postać zielonego proszku i jedyne, co musimy zrobić to wymieszać ją w odpowiednich proporcjach z octem jabłkowym lub wodą. Brzmi drastycznie, ale działa. Żaden produkt do tej pory nie pozbywał się wągrów tak szybko i na długo.

Pomadka do ust Carmex Tropical

Jeśli przed ostatnie lata żyłyście pod kamieniem, to istotnie, mogłyście nigdy nie słyszeć o kultowych produktach Carmexu. Marka znana u nas głównie z rewelacyjnej pomadki, która za niewielkie pieniądze, doprowadza do porządku ust będące w naprawdę opłakanym stanie. Furorę robi wersja klasyczna Carmexu, jednak mnie z nią nie po drodze. Mentol jest tutaj mocno wyczuwalny i zwyczajnie jest mi zimno w usta.

Znalazłam jednak moje Carmexowe cudo. To Carmex Tropical, z brzoskwinią i mango. Działa jak klasyczny (czyli czyni cuda), a do tego nie mrozi mi ust. Nareszcie sukces. Oby na lata.

P.S. Wiem, nie ma zdjęcia pomadki, wybaczcie, ale zapomniałam!

The Ordinary Granactive Retinoid 2% Emulsion

Marka The Ordinary to kopalnia kosmetycznych hitów. Sama mam ich kilka, jednak na potrzeby tego zestawienia ograniczę się do jednego produktu, który wyjątkowo przypadł mi do gustu. Serum z 2% retinoidem (tutaj mamy estry kwasu retinowego) skutecznie walczy z moimi licznymi przebarwieniami i drobnymi zmarszczkami mimicznymi. Przyjemnie nawilża i odbudowuje skórę po lecie. Szybko się wchłania, nie klei się i do tego (jak wszystkie kosmetyki The Ordinary) ma niezwykle miłe dla oka opakowanie. Jestem zakochana w kosmetykach, które działają, a do tego mają opakowania z pipetką. Higienicznie i efektywnie.

Do tego cena nie jest wygórowana. Na stronie producenta DECIEM, serum zamówimy za 9,80 euro. Jeśli wolicie zamówić produkt z wysyłką z Polski, zerknijcie na LookFantastic.pl. Serum  2% retinoidem kupicie za około 42 zł.

Healthy Skin Harmony – podkład MaxFactor

W minionym roku był to zdecydowanie mój podkład numer jeden. Porządnie kryje, ale nie zapycha porów. Przypudrowany pudrem Lock It! Kat von D trzyma się zawodowo parę godzin bez jakichkolwiek poprawek. Wtapia się w skórę, nie wysusza i nie podkreśla suchych skórek. Na plus filtr  – SPF 20 to taka „akurat” wysokość ochrony słonecznej w podkładzie na zimę, wiosnę czy jesień. Lekko ciemnieje po nałożeniu, więc polecam wybrać odcień o ton jaśniejszy, niż „wydaje się odpowiedni”.

Healthy Skin Harmony od MaxFactor kupimy w popularnych drogeriach za jakieś 50-60 zł. Polujcie na promocje!

Volume Reveal – tusz do rzęs Bourjois

Absolutny ulubieniec wśród tuszów do rzęs! Rewelacyjna szczoteczka, która wyśmienicie rozdziela rzęsy, jednocześnie ich nie sklejając. Opakowanie dozuje odpowiednią ilość tuszu, więc nie ma obaw o przesadę i katastrofę na rzęsach. Tusz trzyma się twardo na rzęsach aż do demakijażu. Nie ma mowy o osypywaniu się w ciągu dnia. Lusterko umieszczone na opakowaniu początkowo uważałam za zbędny gadżet. Doceniłam je dopiero, kiedy na krótki wyjazd nie spakowałam żadnego małego lusterka i nie miałam jak szybko sprawdzić, czy makijaż „siedzi” na swoim miejscu. 🙂

Tusz Volume Reveal Bourjois kupicie właściwie w każdej drogerii, za jakieś 50-60 zł. Jeśli wolicie zakupy online, zerknijcie TUTAJ.

 Plaisirs Nature Yves Rocher, skoncentrowany żel pod prysznic

O tych żelach powstała nawet osobna notka na blogu. O TUTAJ możecie dokładnie przeczytać, dlaczego tak bardzo przypadły mi do gustu. W skrócie: małe opakowanie, w którym skrywa się pełnowymiarowy, pięknie pachnący żel pod prysznic. Idealny na wyjazd (pojemność samolotowa). Dobrze myje, nie wysusza, a zapach pozostaje długo na skórze. Żele pachną wakacjami, a do wybory mamy trzy wersje zapachowe. Pewnie dlatego myłabym się nimi 365 dni w roku. 🙂

Skoncentrowany żel pod prysznic Yves Rocher kosztuje 15,90 zł / 100 ml. Na zakupy zapraszam TUTAJ.


Czytaj także: TANIE I SPRAWDZONE: SKONCENTROWANE ŻELE POD PRYSZNIC PLAISIRS NATURE OD YVES ROCHER


Uff, było długo, ale mam nadzieję, że ciekawie. Jeśli macie swoich ulubieńców odkrytych w ubiegłym roku, koniecznie dajcie znać w komentarzach!

Szczęśliwego Nowego Roku!

Skomentuj przez Facebooka!