Często z zachwytem patrzymy na marki zza oceanu i z wytęsknieniem czekamy, aż będą one dostępne w kraju. Tymczasem w Polsce przeżywamy prawdziwy rozkwit dobrych, rodzimych kosmetyków, po które naprawdę warto sięgnąć. Dzisiaj chcę Wam przybliżyć polskie, niezmiernie mi bliskie marki kosmetyczne.

Obchodzimy setną rocznicę odzyskania niepodległości. To świetny czas, aby przyjrzeć się polskim produktom. Wybrane przeze mnie marki charakteryzują się świetnymi recepturami, skutecznością działania i pięknymi opakowaniami. Klasa światowa, a cena… często bardzo przystępna. Na liście znajdziecie produkty tanie, ogólnodostępne oraz te droższe. Łączy je Polska i świetna jakość. Przedstawiam Wam moją listę 11 polskich marek kosmetycznych na 11 listopada i 25 produktów z Polski, które warto kupić.

Chociaż… mogłabym spokojnie pokazać Wam takich polskich marek-perełek ze 30. Może za rok? 🙂

1. Ministerstwo Dobrego Mydła

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o tej marce, zachwyciła mnie jej nazwa. Epicka. Prosta i piękna, nawiązująca do Monty Pythona i ich Ministerstwa Dziwnych Kroków. Markę do życia powołały dwie siostry z Kamienia Pomorskiego i swoją mydlaną obsesję przerodziły w biznes. Etyczny. Jak same piszą o sobie na stronie: „Nie musimy wyrabiać norm, obniżać jakości, negocjować warunków, przysypiać na zebraniach, manipulować etykietami i tworzyć marketingową iluzję luksusowego produktu”. MDM oczywiście nie testuje na zwierzętach.

Minimalistyczne, utrzymane w czarno-białej kolorystyce opakowania przyciągają wzrok. To kompozycyjna i zapachowa uczta. Ministerstwo w ofercie ma mydła (co oczywiste), oleje, hydrolaty, balsamy, kremy, kule do kąpieli i wiele, wiele innych cudowności.

Do niedawna kosmetyki Ministerstwa można było zamówić jedynie przez sklep internetowy. Szczęśliwie MDM otworzyło dwa punkty stacjonarne w Warszawie: w Galerii Mokotów (blisko mnie, często wpadam do nich na wyspę handlową) oraz przy Dzielnej 15. Brawo!

Moje perełki kosmetyczne z Ministerstwa Dobrego Mydła:

2. Resibo

O tej marce przynajmniej duża część z Was słyszała. Resibo to marka, obok której trudno przejść obojętnie, zwłaszcza, że można ją już kupić nie tylko online, ale także w najbliższym Super-Pharmie. To kosmetyki naturalne, organiczne, wegańskie, cruelty free i na wskroś ekologiczne. Opakowania są biodegradowalne i jednocześnie piękne. Do tej pory pamiętam pierwszy kontakt z tą marką. Olejek do demakijażu i serum, o pięknym zapachu oraz świetnym działaniu. Do obu produktów wracam i za każdym razem jestem zadowolona. Marka jest blisko klientów na instagramie, gdzie codziennie dostarcza ogromną dawkę wiedzy o pielęgnacji. Szacun!

Moje perełki kosmetyczne z Resibo:

3. Annabelle Minerals

Polska marka kosmetyków kolorowych, która pokazuje, że dobry skład produktu nie oznacza nieciekawych kolorów i marnej trwałości. Annabelle to kosmetyki mineralne, nietestowane na zwierzętach  i z filtrami UVA / UVB. Marka specjalizuje się w podkładach mineralnych, które muszę przyznać, sprawdzają się świetnie na mojej skórze. Nie są to podkłady-maski, a raczej alternatywa, która tuszuje drobne niedoskonałości i nie zapycha porów. Za krycie odpowiedzialny jest dwutlenek tytanu, a za matowienie cery – tlenek cynku. Kolorówka jest barwiona tlenkiem żelaza, ultramaryną. To makijaż, który pielęgnuje. Warto spróbować, skóra Wam podziękuje!

Annabelle w ofercie ma również akcesoria, głównie pędzle do makijażu, które u mnie spisują się na medal już kawał czasu!

Moje perełki kosmetyczne z Annabelle Minerals:

4. {iossi}

Iossi zdążyło na dobre rozpanoszyć się w mojej kosmetyczce. Na blogu opisałam moje wrażenia ze stosowania serum nawilżającego, jednak moje zachwyty nad marką na tym się nie kończą. IOSSI to kosmetyki naturalne, organiczne i ekologiczne. Nie znajdziemy tutaj sztucznych barwników i zapachów. Marka nie testuje na zwierzętach i dba o to, aby rośliny były pozyskiwane z upraw bez chemii i oprysków.

Moje perełki kosmetyczne z {iossi}:

5. Sylveco

To jedna z tańszych marek na liście. To kosmetyki brzozowe, czyli zawierające ekstrakt z kory brzozy, betulinę i kwas betulinowy. Sylveco dostaniemy w drogeriach (Rossmann, hebe), online a także za granicą. Marka skradła moje serce i portfel, kiedy w desperacji szukałam łagodnego toniku i żelu do twarzy. Niedługo potem w ręce wpadł mi krem brzozowy i już tak ze mną został. Od tej pory wiem, że Sylveco potrafi zadowolić moją kapryśną, mieszaną cerę. Jednak absolutnym hitem Sylveco jest pomadka do ust z peelingiem. Sprawdza się zarówno latem jak i zimą.

Moje perełki kosmetyczne z Sylveco:

6. Body Boom

Moja słabość. Peelingi kawowe i inne cuda od Body Boom. Wiem, peeling kawowy można zrobić sobie w domu, ale po pierwsze: jestem zbyt leniwa (czasem), nie chciałoby mi się bawić w mieszanie fusów z olejami i najważniejsze: jak już bym nawet się zebrała w sobie, to… chciałabym zrobić dzikie zapasy. A wiadomo, że tak przygotowany peeling długo nie wytrzyma. I tu pojawia się marka Body Boom, cała na biało (z brokatem).

Od jakiegoś czasu w ofercie Body Boom pojawiają się inne produkty, które bardzo pasują mojej skórze. W ofercie mamy balsam, peeling do twarzy, peeling dedykowany mamom, masło do ciała, glinki czy krem do twarzy. Warto spróbować!

Moje perełki kosmetyczne z BodyBoom:

7. Felicea

Felicea to marka naturalnych kosmetyków kolorowych stworzona w 2014 przez młode małżeństwo. To jedna z bardziej transparentnych marek kosmetycznych, która drobiazgowo w składzie produktów wskazuje każdy komponent. Wystarczy, że zerkniecie na ich stronę internetową: zero sekretów. Marka nie testuje na zwierzakach i spora część asortymentu to kosmetyki wegańskie (produkty prasowane). W ofercie Felicea znajdziemy rewelacyjny puder, bronzer, róże, korektory, kredki do ust, oczu, brwi, cienie do powiek, szminki i produkty do pielęgnacji ust. Co więcej, najdroższe kosmetyki kosztują… 39 zł (puder i bronzer).

Moje perełki kosmetyczne z Felicea:

8. fridge by yDe

Kosmetyki tak świeże, że… trzeba je trzymać w lodówce. Powiem Wam szczerze, początkowo nie była zbyt przekonana (bo w lodówce to ja już nie mam miejsca!), ale po tygodniu stosowania ich produktów, przepadłam. Zachwyt nie minął i nadal od czasu do czasu odświeżam moją miłość do fridge. Te cuda są tworzone przez biologów i biotechnologów na zamówienie: fridge nie magazynuje, każdy krem nie tylko ma datę produkcji, ale także podpis osoby odpowiedzialnej za jego stworzenie. Firma niezwykle restrykcyjnie podchodzi do składników swoich produktów. To kosmetyki naturalne, bio, pozbawione jakichkolwiek substancji syntetycznych i alkoholu. Kosmetyki są ważne jedynie 2,5 miesiąca, a cenowo, cóż, tanio nie jest. Mój ulubiony krem nawilżający (link poniżej) to koszt 197 zł, a najlepszy pod słońcem (i po kąpielach słonecznych) balsam – 239 zł.

Moje perełki kosmetyczne z yDe:

9. Naturativ

Kolejna polska marka, która zasługuje na większą popularność. Naturativ to marka założona przez Magdalenę Hajduk, tę samą, która wcześniej tworzyła kosmetyki Pat&Rub. Naturativ to certyfikowane kosmetyki eco, o świetnych składach i bardzo dobrym działaniu. Z ich asortymentu mogłabym polecić niemal wszystko (bo trochę tego przez moją łazienkę się przewinęło), jednak żeby Was nie zanudzić, ograniczę się do 3 pozycji.

Moje perełki kosmetyczne z Naturativ:

10. Lush Botanicals

Przyznam bez bicia – pierwszy mój zakup z Lush Botanicals był zakupem „wow jakie ładne kosmetyki!”. Nie wiedziałam, że to polska marka, ani że jest ultra naturalna, bez konserwantów i podobnie jak marka fridge by yDe – do trzymania w lodówce, z ważnością produktów do 10 tygodni. Lush Botanicals przyciąga prowokującymi, fioletowo-czarnymi opakowaniami, które przyznacie, nie kojarzą się z produktami eco i naturalnymi. W tym segmencie dominuje biel, pastele. Oj, nie w przypadku Lush Botanicals. Za ten odważny design i działanie ich pokochałam. Cenowo nie jest to kosmos, ale jednak swoje trzeba zapłacić.

Moje perełki kosmetyczne z Lush Botanicals:

11. Sulphur Zdrój

Na koniec dowód na to, że dobry produkt może schować się w niezbyt urodziwym opakowaniu. Sulphur Zdrój to producent i marka leków i kosmetyków z naturalnych leczniczych kopalń (solanki siarczkowej i wodnego wyciągu borowikowego). Produkty uzdrowiskowe Sulphur możemy kupić w aptekach DOZ oraz wybranych sklepach zielarskich, również online. Cena? Moje ulubione produkty, czyli mineralna odżywka zdrojowa i buska maska siarczkowa kosztują kolejno około 19 zł i 33 zł. Spróbujcie, to prawie jak wizyta w Uzdrowisku (minus tłumy i niekomfortowe aktywności).


Więcej o Sulphur Zdrój możecie przeczytać tutaj


Moje perełki kosmetyczne z Sulphur Zdrój:


 

I to by było na tyle! Mam nadzieję, że znalazłyście produkty godne sprawdzenia na sobie. Znacie te marki kosmetyczne? Jakie polskie marki i produkty znajdują się na Waszych półkach?