d’Alchemy brzmi jak marka idealna. Kosmetyki naturalne, których składniki pozyskiwane są z najczystszych upraw ekologicznych, a opakowania są tak eleganckie i dopieszczone, że każda estetka będzie w siódmym niebie. Czy polska marka d’Alchemy faktycznie zasługuje na brawa? Ile luksusu siedzi w tych czarnych buteleczkach i słoiczkach?

Na czym polega wyjątkowość d’Alchemy?

Wystarczy jedna wizyta na stronie marki, aby przekonać się, że do robienia kosmetyków podchodzą w sposób niezwykle przemyślany. Zaskakuje ogrom informacji i totalna otwartość w temacie używanych surowców. Ktoś tu zrobił naprawdę świetną robotę. Przyznam, że takie podejście do klienta, tłumaczenie idei marki, działania poszczególnych kosmetyków, czy wreszcie ogromna piguła wiedzy dla ciekawskich, nadal mnie pozytywnie zaskakuje… i przekonuje do marki.

d’Alchemy do pielęgnacji podchodzi holistycznie. Firma dba o środowisko, surowce wykorzystywane w ich produktach pochodzą z odnawialnych, czystych, naturalnych i organicznych źródeł. Mądrze dobiera zasoby naturalne, bada ich wpływ nie tylko na człowieka, ale także na środowisko. Dlatego też w produktach d’Alchemy nie znajdziemy parabenów, syntetycznych konserwantów, zapachów, barwników, SLS / SLES, PEG / PPG, parafiny, lanoliny, formaldehydu czy formaliny, silikonów i olejów silikonowych. Co więcej, d’Alchemy nie stosuje surowców zwierzęcych i odzwierzęcych (np. kawior, lanolina, mleko, miód itp.), dlatego kosmetyki te z pewnością przypadną do gustu weganom.

Holistyczne podejście do pielęgnacji d’Alchemy

Holistyczne podejście do kosmetyków objawia się w jeszcze jednym, niezbyt popularnych wśród marek kosmetycznych aspekcie. Stosowanie produktów d’Alchemy jest właściwie sesją aromaterapii. Lecznicze działanie naturalnych olejków eterycznych znane jest od wieków, jednak włączenie zapachowego edenu do kosmetyków uważam za strzał w dziesiątkę. W kosmetykach marki znajdziemy olejki cytrusowe, goździkowy, bergamotkowy, cedrowy, różany, rozmarynowy, z drzewa sandałowego i z mięty pieprzowej.

Również opakowania d’Alchemy to ukłon w stronę przyrody. Tak, te piękne, czarne opakowania nie jest jedynie wynikiem doskonałego gustu i stylu. Opakowania kosmetyków są wykonane z biofotonicznego szkła, które poza tym, że można poddać recyklingowi, skutecznie chroni wrażliwe substancje zawarte w kosmetykach. Bo jak wiadomo, przy produktach naturalnych często wykorzystuje się surowce wysoce światłoczułe, które niewłaściwie przechowywane, niezwykle szybko tracą drogocenne właściwości.

Mnie osobiście urzekło także w d’Alchemy kompletne zrezygnowanie ze zwykłej wody w kosmetykach. Zamiast tego marka używa hydrolatów roślinnych, które są dużo bogatsze w składniki odżywcze.


Może Cię również zainteresować: TONIK CZY HYDROLAT? CZYM SIĘ RÓŻNIĄ I CO WYBRAĆ?


Naturalne i organiczne kosmetyki anti-aging d’Alchemy

Pielęgnacja przeciwzmarszczkowa jest obecna u mnie od kilku lat. Właściwie to odkąd skończyłam 25 lat, w mojej kosmetyczce zaczęły lądować kremy i inne cuda dedykowane cerze z pierwszymi oznakami starzenia. Nie, nie jestem wariatką, która mając 30 lat zaczyna sięgać po kosmetyki dla 40 czy 50-latek, bo wiem, że byłoby to bez sensu. Potrzeby mojej skóry zmieniają się z wiekiem i wiem, że obecnie potrzeba jej konkretnego nawilżenia i spłycenia drobnych zmarszczek. Nie potrzebuję mocnego „żelazka do zmarszczek” (gdybym potrzebowała, to pewnie poszłabym na botoks).

Do tej pory nie miałam okazji przetestować, jak na skórze sprawują się przeciwzmarszczkowe kosmetyki naturalne. Czy „kosmetyk bez chemii” (cudzysłów specjalnie, bo wszystko przecież jest chemią) może skutecznie walczyć z pierwszymi zmarszczkami, przesuszaniem się skóry i okazjonalnymi wypryskami? Pod lupę wzięłam trzy kosmetyki d’Alchemy: intensywnie regenerujący olejek do twarzy, przeciwstarzeniowy krem do ciała i  oczyszczający żel do mycia twarzy. Zobaczcie, jakie mam wnioski z ich stosowania po prawie dwóch miesiącach.


Intense Skin Repair, intensywnie regenerujący olejek do twarzy d’Alchemy – recenzja

Nie byłabym sobą (gdy byłabym inna ♫)… no dobra, gdybym nie przetestowała olejku dostępnego w ofercie d’Alchemy. Jako olejowa maniaczka chętnie położyłam swoje łapki na olejku, który ma regenerować skórę i spłycać zmarszczki. Na początku trochę się jednak rozczarowałam. Cudowna buteleczka z pipetką zaatakowała mnie zapachem niemal rosołowym. Tak, ja wiem, że tutaj siedzi ekstrakt z róży damasceńskiej. I niestety, ale ona jakoś szczególnie (według mnie) nie pachnie. Bardzo cieszy mnie jednak, że przemogłam chwilową niechęć zapachową i nałożyłam ten olejek na twarz. I potem jeszcze raz, i jeszcze raz, aż do dzisiaj (czyli stosuję go nieprzerwanie drugi miesiąc). Olejek nakładam wieczorem, co drugi lub trzeci dzień (w zależności od kondycji cery) na oczyszczoną i spryskaną hydrolatem twarz. Na olejek aplikuję jeszcze krem na noc ESITO.

Efekty są powalające. Myślałam, że stosowanie olejku latem to lekko poroniony pomysł, szczęśliwie zaryzykowałam. Olejek wchłania się błyskawicznie i nie pozostawia nieprzyjemnej tłustej warstwy. Cudownie nawilża skórę podrażnioną słońcem. Co więcej, sprawił się jako szybka pomoc – okład na poparzone słońcem stopy. Zapewnia długotrwałe (!) nawilżenie i odżywienie cery. Dobrze działa też na przebarwienia słoneczne. Stosując olejek na noc. Po całym dniu słonecznych wariacji zauważyłam, że na mojej cerze pojawiło się zdecydowanie mniej przebarwień. A są one moją zmorą i właściwie każde lato, niezależnie od wylanych litrów kremów z filtrem na twarz, kończę z nowym pakietem przebarwień słonecznych. Szczęśliwie nie tym razem.

Intense skin repair oil pozbywa się w trybie ekspresowym suchych skórek i przyspiesza gojenie drobnych ranek. Bardzo dobrze działa też jako nawilżająca baza pod makijaż! Przetestowałam go nakładając pod krem BB. Ładnie stopił się z kremem i chronił twarz przed utratą wodą aż do zmroku. Albo i dłużej, nie wiem, bo zmyłam makijaż, oczyściłam twarz i znów nałożyłam olejek.

A wspomniany zapach olejku? Szczęśliwie pierwszy smrodek szybko się ulatnia i wyczuwam zapach rozmarynu i goździków.

Cena: 190 zł/ 30 ml

Olejek do twarzy D’Alchemy – dlaczego działa?

To chyba mój ulubieniec marki. Olejek naładowany jest witaminami, kwasami omega 3, 6 i 9, przeciwutleniaczami i plejadą olejów roślinnych. Olej z pestek róży damasceńskiej, z drzewa sandałowego, z goździków i rozmarynu regenerują skórę i działają przeciwzmarszczkowo. Do tego w skład olejku wchodzą solidne „nawilżacze”: olej lniany, arganowy, macadamia, jojoba i buriti. Ekstrakt z owoców egzotycznej rośliny camu camu rozjaśnia przebarwienia, ujędrnia i nawilża. Olejek to również niezła bomba stymulująca produkcję kolagenu i elastyny – dzieje się tak dzięki obecności ekstraktu z guarany, aceroli i żurawiny.

Intensywnie regenerujący olejek do twarzy D’Alchemy skład INCI

Caprylic/Capric Triglyceride*, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Squalane*, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil*, Isopropyl Isostearate*, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil*, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Malpighia Emarginata (Acerola) Fruit Extract*, Paullinia Cupana (Guarana) Fruit Extract*, Vaccinium Macrocarpon (Cranberry)Fruit Extract*, Hippophae Rhamnoides (Sea buckthorn) Fruit Extract*, Myrciaria Dubia (Camucamu) Fruit Extract*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil*, Persea Gratissima (Avocado) Oil*, Macadamia Ternifolia Seed Oil*, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Rosa Damascena (Damask rose) Flower Oil**, Pistacia Lentiscus (Mastic) Gum*, Santalum Album (Sandalwood) Wood Oil**, Mauritia Flexuosa (Buriti) Fruit Oil*, Eugenia Caryophyllus (Clove) Bud Oil**, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Oil**, Beta-Sitosterol*, Tocopherol*, Squalene*, Parfum**, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract*, Citral***, Citronellol***, Eugenol***, Farnesol***, Geraniol***, Linalool***, Limonene***

* składnik pochodzenia naturalnego, ** naturalne olejki eteryczne, *** komponenty naturalnych olejków eterycznych


Age Defying Body Cream – recenzja przeciwstarzeniowego kremu do ciała d’Alchemy

Napiszę krótko: stosowanie tego kremu to najprzyjemniejsza rzecz podczas porannej i wieczornej pielęgnacji!

A teraz będzie wersja dłuższa, dla bardziej wymagających. Wszystko od opakowania, zapachu, konsystencji, a na działaniu kończąc, jest tutaj perfekcyjnie. Zapach to prawdziwa uczta dla zmysłów i uwierzcie mi, jako wielbicielka maseł i wszelkich mazideł, nie jestem szczególnie łatwa do zapachowego zaspokojenia. Często coś delikatnie mnie drażni i po prostu odstawiam śmierdziucha na bok. Z tym kremem pokochałam się od pierwszego otwarcia słoiczka. Nie jestem wybitną wyznawczynią zapachu lawendy, jednak ten krem, obok hydrolatu Melvity, o którym pisałam tutaj, lawendę przedstawia PERFEKCYJNIE. Zapach jest delikatny, kuszący. Lawenda przyjemnie pieści nozdrza i tym doznaniom towarzyszy delikatny zapach oleju z awokado, słodkich migdałów, winogron i ekstraktu z brzoskwini. Tyle wyczuwam nosem, jednak wiem, że siedzi tu dużo, dużo więcej dobra (o tym za chwilkę).

Konsystencja kremu również jest wyśmienita. Jest lekki, ale nie mazisty. Swobodnie się rozprowadza, jednocześnie jest treściwy. Zwykle kremy z dużą zawartością masła shea są dość tępe, tutaj jednak skutecznie to zminimalizowano obecnością olejów. Krem szybko się wchłania, pozostawia jedynie subtelną warstwę ochronnego filmu na ciele. Nie jest to jednak nic tłustego, nie brudzi ubrań i w żadnym wypadku nie pozostawia efektu tłustego masła na ciele. Jedyne, co pozostaje na skórze po aplikacji, to widocznie nawilżona skóra otulona pięknym zapachem lawendy. Zapach ulatnia się dość wolno, ja aplikując krem w letnie wieczory, często czuję go na ciele jeszcze rano.

Cena: 179 zł/ 100 ml

Przeciwstarzeniowy krem do ciała d’Alchemy – czy działa?

Nie wypowiem się na temat przeciwstarzeniowego działania kremu. Nie wiem, jak krem poradzi sobie na ciele starszym niż moje, trzydziestoletnie. To jednak, co wiem z absolutną pewnością, to fakt, że Age Defying Body Cream nawilża bez ściemy. Widzę, że poprawia kondycję mojego kapryśnego dekoltu, szyi, która powolutku traci jędrność, suchych kolan, łokci i stóp. Tu zmiany są spektakularne. Co jednak dla mnie najważniejsze, już po kilku dniach od stosowania kremu dwa razy dziennie, po prysznicu, zauważyłam, że zmniejszyła mi się suchość skóry. Problemy tarczycowe, depilacja laserowa, która jednak wrzuca w stan uśpienia mieszki włosowe (a więc i gruczoły łojowe) i zwyczajne lenistwo w piciu wody (plus dużo imprez latem) powodują, że skóra jest przesuszona. Zawsze po wyjściu spod prysznica musiałam niemal NATYCHMIAST nałożyć balsam na ciało, bo skóra zaczynała mnie swędzieć. Z tym kremem powoli zażegnuję problem przesuszonej skóry nóg. Po tygodniu stosowania kremu zauważyłam, że bardziej z przyzwyczajenia niż z konieczności nakładam krem na ciało. No dobra, teraz nakładam krem, bo zakochałam się w jego zapachu.

Age Defying Body Cream d’Alchemy skład INCI

Za silne działanie nawilżające, regenerujące i kojące odpowiada bogaty skład kremu. Poza wymienionym masłem shea, znajdziemy tutaj masło shorea, olej z nasion lnu, awokado, winogron, arganowy, migdałowy i z ostropestu plamistego. Delikatny zapach lawendy to zasługa nie tylko olejku eterycznego z lawendy, ale także lawendowego hydrolatu, który występuje w towarzystwie hydrolatu z oczaru. Obecnie w składzie ekstrakty z jabłka, brzoskwini, żeń-szenia, jęczmienia i pszenicy skutecznie walczą z przebarwieniami i wyrównują koloryt skóry.

Skład INCI: Lavandula Angustifolia (lavender) Flower Water*, Hamamelis Virginiania (witch Hazel) Leaf Water*, Butyrospermum Parkii (shea) Butter*, Propanediol*, Glyceryl Stearate*, Dicaprylyl Carbonate*, Shorea Stenoptera Seed Butter*, Cetearyl Glucoside*, Cetearyl Alcohol*, Prunus Amygdalus Dulcis (sweet Almond) Oil*, Vitis Vinifera (grape) Seed Oil*, Oryza Sativa (rice) Starch*, Helianthus Annus (sunflower) Seed Oil*, Stearic Acid*, Aqua*, Simmondsia Chinensis (jojoba) Seed Oil*, Parfum**, Lavandula Angustifolia (lavender) Oil**, Sodium Stearoyl Glutamate*, Benzyl Alcohol, Cocos Nucifera (coconut) Oil*, Linum Usitatissimum (linseed) Seed Oil*, Persea Gratissima (avocado) Oil*, Argania Spinosa (argan) Kernel Oil*, Macadamia Ternifolia Seed Oil*, Olea Europaea (olive) Fruit Oil*, Chondrus Crispus (carrageenan) Powder*, Xanthan Gum*, Mauritia Flexuosa (buriti) Fruit Oil*, Malpighia Emarginata (acerola) Fruit Extract*, Paullinia Cupana (guarana) Fruit Extract*, Vaccinium Macrocarpon (cranberry) Fruit Extract*, Hippophae Rhamnoides (sea Buckthorn) Fruit Extract*, Myrciaria Dubia (camucamu) Fruit Extract*, Pyrus Malus (apple) Juice*, Prunus Persica (peach) Juice*, Triticum Vulgare (wheat) Seed Extract*, Hordeum Vulgare (barley) Extract*, Panax Ginseng Root Extract*, Silybum Marianum (thistle) Seed Oil*, Algae Extract*, Salicylic Acid, Tocopherol*, Sodium Phytate*, Rosmarinus Officinalis (rosemary) Leaf Extract*, Citric Acid*, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Sorbic Acid, Gluconolactone*, Glycerin*, Calcium Gluconate, Glyceryl Caprylate*, Glyceryl Undecylenate*, Beta-Sitosterol*, Squalene*, Sodium Hydroxide, Alcohol, Cinnamal***, Citral***, Geraniol***, Limonene***, Linalool*** 

* składnik pochodzenia naturalnego, ** naturalne olejki eteryczne, *** komponenty naturalnych olejków eterycznych


Purifying facial cleanser d’Alchemy – recenzja

Czy warto kupić żel oczyszczający do twarzy za 89 zł? Przyznam, że przed d’Alchemy mocno wahałabym się nad odpowiedzią. Bo w sumie znam sporo produktów oczyszczających za dużo mniejsze pieniądze, które dobrze wymiatają brudy z całego dnia. Bo jestem wielbicielką OCM i uważam, że tak czystej twarzy jak po kilkutygodniowym olejowaniu to nigdy nie miałam. Ale! Olejowanie nie jest najszczęśliwszym pomysłem przy 30 stopniach za oknem. Nie lubię też żeli oczyszczających chemicznie pachnących minionym latem czy starym bukietem. No i czasem, a latem właściwie dość często, lubię dobrze oczyścić twarz, uporać się z drobnymi potówkami i jednocześnie nie przesuszyć skóry.

Tutaj świetnie sprawdza się żel oczyszczający z d’Alchemy.  Po oczyszczeniu twarzy tym cudnie pachnącym cytrusami żelem, moja skóra wygląda niezwykle świeżo. Żel delikatnie matuje cerę, oczyszcza pory, wyrównuje koloryt i rozjaśnia skórę. To zasługa bardzo fajnego składu, w którym prym wiodą ekstrakty z jabłka, żeń-szenia, pszenicy, jęczmienia, brzoskwini czy papai.

Żeby było jeszcze fajniej, żel cudownie uspokaja cerę po wszelkich maskach oczyszczających, zwłaszcza tych agresywnych, jak opisywana przeze mnie maska Aztec z octem jabłkowym. Magii tej dokonuje wyciąg z uwodornionych alg morskich i olejkom eterycznym z grapefruita, mandarynki, pomarańczy, z drzewa sandałowego i cydrowego.

Jeszcze jedno, ale to niech zostanie w miarę pomiędzy nami. Jest to żel do oczyszczania twarzy, nie demakijażu. Jednak przyznam, że kilka razy z lenistwa zmyłam tym żelem również makijaż (jedna pompka na „demakijaż”, spłukanie wodą, druga pompka produktu na oczyszczanie) i efekty były świetne. Żel bardzo dobrze zmył mocny makijaż bez tarcia – lekko spieniłam żel i masowałam całą twarz. Nic nie szczypało, a twarz była dobrze przygotowana do dalszej pielęgnacji.

Żel zamknięty jest w solidnej buteleczce z wygodną pompką. Jest niezwykle wydajny – wystarczy dosłownie jedno naciśnięcie pompki, aby wydobyć wystarczającą ilość produktu, którą oczyścimy twarz i szyję. Minusy? Może jeden – ciemne, nieprzezroczyste opakowania utrudniają ocenę zużycia produktu. Trzeba „na oko” ocenić, ile mazidła jeszcze nam zostało.

Cena: 89 zł/ 125 ml

Żel oczyszczający d’Alchemy skład INCI

Aqua*, Sodium Cocoamphoacetate*, Propanediol*, Decyl Glucoside*, Polyglyceryl-4 Laurate/Sebacate*, Polyglyceryl-6 Caprylate/Caprate*, Xanthan Gum*, Citrus Paradisi (Grapefruit) Peel Oil**, Citrus Reticulata (Mandarin) Peel Oil**, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil**, Santalum Album (Sandalwood) Wood Oil**, Chondrus Crispus (Red algae) Powder*, Pyrus Malus (Apple) Juice*, Prunus Persica (Peach) Juice*, Triticum Vulgare ((Wheat) Seed Extract*, Hordeum Vulgare (Barley) Extract*, Panax Ginseng Root Extract*, Citrus Grandis (Grapefruit) Fruit Extract*, Carica Papaya Fruit Extract*, Parfum**, Punica Granatum (Pomegranate) Fruit Extract*, Benzyl Alcohol, Hydrolyzed Algin*, Zinc Sulfate, Acacia Concinna Fruit Extract*, Balanites Aegyptiaca (Soap berry tree) Fruit Extract*, Gypsophila Paniculata ((Baby’s breath) Root Extract*, Juniperus Virginiana (Red cedar) Oil**, Sodium Phytate*, Glycerin*, Glyceryl Undecylenate*, Glyceryl Caprylate*, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Alcohol, Lactic Acid*, Salicylic Acid, Sorbic Acid, Linalool***, Limonene***

* składnik pochodzenia naturalnego, ** naturalne olejki eteryczne, *** komponenty naturalnych olejków eterycznych


Czy warto kupić kosmetyki d’Alchemy?

Zdecydowanie warto. Jeśli budżet domowy pozwala Ci na odrobinę kosmetycznego luksusu, zdecydowanie sięgnij po te kosmetyki. W tych produktach nie znajdziesz marketingowej ściemy i możesz mieć pewność, że surowce użyte do produkcji kosmetyku pochodzą z najczystszych i zrównoważonych upraw. Skład każdego produktu d’Alchemy jest przemyślany, a marka w sposób etyczny podchodzi do biznesu. Ich otwarta polityka informacyjna, szczerość wobec klienta i receptury, które działają, naprawdę czynią z nich jedną z ciekawszych i wartych uwagi polskich marek kosmetyków. Jeżeli szukasz marki z kosmetykami, których składy są skomponowane tak, aby działały, a nie tak, aby stworzyć pozory działania, sięgnij po d’Alchemy. Tanio nie jest, jednak efekty są warte każdej złotówki.