Mam wredną cerę. Mieszaną. Czasem doskwiera mi bardziej, czasem mniej. Jakoś na przełomie zimy i wiosny zawsze borykam się ze wzmożoną produkcją sebum, wysypem zaskórników i jednocześnie suchymi policzkami i okolicami ust. Przedłużający się w tym roku okres zimowo-wiosenno-cholera-wie-jaki doprowadził do tego, że moja cera lekko zwariowała. Szczęśliwie znalazłam dla niej sprytny i tani ratunek. Poznajcie maseczkę oczyszczającą z dzięgciem Babci, Babuszki czy jak to mówią niektórzy Bani Agafii.

To właśnie ta tania jak barszcz maseczka idealnie wpisała się w potrzeby mojej cery. Skóra twarzy potrzebowała ukojenia, uspokojenia wydzielania sebum i wysuszenia potreningowych potówek. Oczywiście po cichutku liczyłam, że pomoże mi się pozbyć zamkniętych zaskórników na nosie. Czy masce oczyszczającej za 7 złotych od popularnej rosyjskiej marki udało się spełnić wszystkie moje oczekiwania?

Wydajna i tania maska oczyszczająca – strzał w 10!

Od pierwszego użycia bardzo polubiłam się z tą maską. Opakowanie jest niezwykle poręczne i wygodne w użytkowaniu. Saszetka z porządnym zamknięciem, choć wydaje się niewielka, wystarczyła mi na jakieś 15 tygodni. Maskę nakładałam raz w tygodniu, zazwyczaj w weekend i przed imprezą. Wyciskałam trochę produktu na pędzelek do nakładania mazideł i rozprowadzałam maskę równomiernie na całą buzię i podbródek. Jeśli nie macie lub nie używacie pędzelka do nakładania maski, nic nie szkodzi – kremowa konsystencja Babuszki spokojnie daje się rozprowadzić dłońmi.

Zapach na plus?

Myślałam, że maska powali mnie smrodkiem typowym dla dzięgcia. Szczęśliwie obyło się bez takich wątpliwych przyjemności. Maska oczyszczająca Babci Agafii pachnie korzennie, może trochę kadzidlanie i drożdżowo. Choć niektórym zapach z pewnością nie przypadnie do gustu, to jednak warto się przemóc, bo woń nie należy do intensywnych, a wątpliwe wrażenia zapachowe z pewnością wynagrodzą nam efekty.

Szybkie i długotrwałe efekty

Maskę trzymałam na twarzy do całkowitego wyschnięcia. Nie, na początku nie było to 10 minut zalecane na opakowaniu. Przez kilka pierwszych aplikacji maseczka zastygała w ciągu 5 minut na policzkach, reszta twarzy potrzebowała od 15 (czoło i broda) do 20 minut (nos). Oczywiście taka różnica była spowodowała wzmożonym wydzielaniem sebum w strefie T, a zwłaszcza na nosie usianym wągrami (no niestety). Po zastygnięciu maska tworzy dość zwartą skorupkę, której zmywanie nie należy do trudnych, ale nie jest jakoś specjalnie przyjemne. Dla mnie to, że maska zastyga jest ogromnym plusem. Nie jestem zwolenniczką masek, które spływają z twarzy.

maska-oczyszczająca-Babuszki-Agafii

Już po pierwszym zmyciu maski czuć, że buzia jest solidnie oczyszczona, a w strefie T łojotok jest opanowany. Maska sprawdziła się nakładana tuż przed większym wyjściem. Oczyszczona i uspokojona twarz bardzo dobrze przyjmowała pielęgnację, a później nałożony makijaż trzymał się o wiele dłużej bez poprawek.

Po miesiącu przestałam nakładać maseczkę na całą twarz i jej aplikację ograniczyłam jedynie do stref problematycznych. Policzki traktowałam maseczką jedynie punktowo: gdy zauważyłam krostkę, nakładałam na nią odrobinę maski i tyle. Działało: zasuszało nieproszonego gościa i było po problemie.

Po dwóch miesiącach regularnego stosowania maski Babuszki Agafii ze zdziwieniem stwierdzam, że zdziałała ona niemal cuda. W sumie nie wiem, czy to zasługa jedynie maski, czy może włączenia do pielęgnacji po masce serum IOSSI (o nim już wkrótce na blogu, bo to petarda!), ale… z mojego nosa i brody zniknęła połowa zaskórników, te, które jeszcze zostały są o wiele mniejsze i płytsze. Pory są solidnie zwężone i twarz nie świeci się jak szalona po godzinie od nałożenia makijażu.

Po prostu WOW! Poważnie, kto by się spodziewał, że maska za 7 złotych okaże się taką rewelacją?

test-maski-oczyszczającej-Babci-Agafii

Na zdjęciu możecie zobaczyć, jak maska zachowuje się na mojej twarzy jakieś 15 minut po aplikacji. W strefach zanieczyszczonych, zwłaszcza na nosie, widać, jak maska pracuje. Przy zasychaniu powstają tam małe kropeczki, a maska wnika w zaskórniki.

Dobro ukryte w składnikach maski

Oczyszczająca maska z dzięgciem ma przyzwoity skład. Brzozowy dzięgieć (Pix Liquida Betula) to naturalny antyseptyk, który bardzo dobrze normalizuje bilans wodno-tłuszczowy skóry. W masce Babci Agafii znajdziemy także masło shea (Butirospermum Parkii), które regeneruje skórę i przyspiesza gojenie się drobnych ranek. Sól rapa (Rapa Salt) skutecznie otwiera i oczyszcza pory. Ałtajski miód (Mel) i organiczny ekstrakt z szałwi (Organic Salvia Officinalis Leaf Extract) tonizują i zwiększają elastyczność skóry. Organiczny olej z ogórecznika (Organic Borago Officinalis Oil) wspomaga regenerację i nawilżenie skóry

Tak prezentuje się calutki skład maski:

Aqua, Dicaprylyl Ether, Butirospermum Parkii, Organic Salvia Officinalis Leaf Extract, Mel, Rapa Salt, Pix Liquida Betula, Kaolin, Glyceryl Stearate, Organic Borago Officinalis Oil, Cetearyl Alcohol, Sorbitane Stearate, Sodium Cetearyl Sulfate, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum, Citric Acid.

Kosmetyki od sąsiadów podbijają serca Polek

O rosyjskich kosmetykach jest coraz głośniej. Poza popularną Babuszką Agafią znajdziemy w sklepach Naturę Sibericę czy 1 Reshine. Podobnie przychylnie zaczynamy patrzeć na kosmetyki białoruskie (Liv Delano, Belita), litewskie (Burble) czy czeskie (sama uwielbiam Manufakturę). Zazwyczaj niewiarygodnie tanie, wydajne i w dużej części o bardzo dobrych składach – czego chcieć więcej?

U mnie sprawdziła się do tej pory opisana maska od Babci Agafii, glinka widoczna na zdjęciu na samej górze, szampon Natura Siberica, peelingi i balsamy czeskiej Manufaktury.

A jak u Was? Jakie macie doświadczenia z kosmetykami produkowanymi u naszych sąsiadów? Macie coś godnego polecenia? Jeśli chciałybyście przeczytać o jakimś konkretnym produkcie, dajcie znać!


Jeśli zastanawiasz się nad zakupem maseczki Babci Agafii  i przy okazji chcesz wesprzeć mojego bloga, użyj proszę tego linku:

KLIK!

Dziękuję!


 

Skomentuj przez Facebooka!