Pierwszy raz po olej konopny sięgnęłam dwa lata temu. Miałam wtedy zajawkę na wszelkiego rodzaju czyste oleje (nie olejki) i kupowałam dosłownie wszystko, co wydawało mi się jakkolwiek ciekawe i skuteczne. I tym sposobem olej z nasion konopi siewnej wylądował na łazienkowej półce. Przydał się? I to jak!

Nierafinowany olej konopny od Nacomi stał w łazienkowej szafce dobre pół roku. Kiedy już wreszcie go otworzyłam „żeby powąchać”, nie miałam wyjścia, musiałam go zużyć, bo inaczej straciłby ważność, zwietrzał i stracił swoje cudowne właściwości.

Musicie wiedzieć, że pierwszą buteleczkę ledwo zużyłam. Wszystko przez specyficzny, a pisząc bez ogródek, nieznośnie roślinno-orzechowy, wręcz odpychający dla mnie zapach. Nieprzyjemności związane z zapachem oleju wynagrodziły mi efekty, które przeszły moje najśmielsze oczekiwania.

Olej konopny zmniejsza łojotok

Mój nos błyszczy się jak szalony. Aby zachować w miarę matową cerę, musiałabym pudrować się co 40 minut. To jest nie tylko niewykonalne, ale też niezbyt zdrowe dla skóry. Co z tego, że używałam pudru ryżowego, nadal to dodatkowe warstwy kosmetyków na skórze. Pomagałam sobie bibułkami matującymi, ale to również było rozwiązanie dobre na krótką metę. Mam mieszaną cerę, a łojotok skutecznie wzmacniają problemy hormonalne i ćwiczenia fizyczne. Długo szukałam sposobu na zmniejszenie wydzielania sebum innego niż wieczne pudrowanie nosa. Olej konopny poradził sobie z łojotokiem na medal.

olej-konopny-Nacomi-konsystencja-recenzja

Po dwóch tygodniach regularnego wklepywania oleju w skórę nosa i czoła (tutaj też mam problem z wydzielaniem sebum, owszem mniejszy, ale jednak istnieje), zauważyłam, że problematyczne obszary zdecydowanie rzadziej wymagają sięgania po puder. Po raz pierwszy zaobserwowałam, że wyglądam dobrze po 3 godzinach od nałożenia podkładu i cieniutkiej warstwy pudru. To zmotywowało mnie do przełamania się „zapachowo” i kontynuacji kuracji olejem konopnym.

Po około 2 miesiącach regularnego wklepywania oleju widzę, że było warto. Skóra w strefie T dużo wolniej produkuje sebum, jest uspokojona. Pory się zwęziły, a zaskórniki spłyciły. U mnie olej z nasion konopi okazał się strzałem w dziesiątkę.

olej-konopny-Nacomi-skład-recenzja

Dlaczego olej z nasion konopi działa?

Olej konopny jest bogaty w witaminę A, E, K, kwasy tłuszczowe Omega 3 i 6. To tak bogaty skład sprawia, że olej konopny ma zbawienny wpływ na ciało. Dogłębnie nawilża, a tak gdzie trzeba matuje i wspomaga leczenie trądziku – słowem reguluje gospodarkę lipidową skóry. Pamiętajcie jednak, że jeśli macie tendencję do zapychania, nie stosujcie oleju konopnego w stanie czystym. Olej z nasion konopi siewnej jest emolientem, zatem może zapychać. Co prawda uznawany jest za olej z niską komedogennością, jednak cery nielubiące olejów nadal może „przytkać”. Polecam wymieszać kilka kropel oleju z konopi z ulubionym kremem na noc czy serum.

Olej konopny możecie wykorzystać również jako odżywkę do włosów: ułatwi rozczesywanie i nawilży suche końcówki. U mnie sprawdził się jako dodatek do oleju kokosowego i mieszanki olejków z Alterry.

Olej konopny może być również stosowany w kuchni, np. jako dodatek do sałatek czy jako zamiennik masła (wyjdzie nawet taniej). Uwaga, nie jest to olej, na którym powinno się smażyć, spożywajcie go wyłącznie „na zimno”.

Cena oleju z nasion konopi Nacomi: 15 zł / 50 ml (KLIK!)

olej-konopny-nacomi-recenzja-konsystencja-kolor


Jeśli zastanawiasz się nad zakupem oleju z nasion konopi indyjskiej i przy okazji chcesz wesprzeć mojego bloga, użyj proszę tego linku:

KLIK!

Dziękuję! 


Skomentuj przez Facebooka!