Lock-it od Kat Von D to chyba najlżejszy puder świata. Sypki, idealnie stapiający się ze skórą, o bardzo dobrym składzie. Nadaje makijażowi naturalne wykończenie i nie zapycha porów. Ideał?
Mamy jesień! Hurra? Dla mnie właśnie wystartował sezon wzmożonej walki o brak kataru, bolącego gardła i głowy. Poniżej podrzucam Wam sposoby na to, jak sobie pomóc w przeziębieniu. Nie, nie trzeba faszerować się lekami. Wystarczy odpowiednie stymulowanie organizmu do walki z infekcją.
Bardzo lubię ostatnie minuty treningu. Bo po raz kolejny dotrwałam do końca, co oznacza, że dotrzymuję swoich postanowień, zrobiłam kolejny krok do zdrowia. Bardzo lubię też to, co następuje po ćwiczeniach weekendowych (jak już się umyję 😛 ). Placuszki bananowe z odżywką białkową.
Faceci to mają łatwo… Przyznajcie, ile razy tak pomyślałyście przy próbie znalezienia upominku dla mężczyzny? Nam przecież zawsze można kupić ulubione perfumy, kosmetyki, książkę czy biżuterię. Owszem, po ciuchutku liczymy na iskierkę kreatywności i prezent, który wywoła u nas większy efekt WOW niż książka, którą dorzucimy do kupki „przeczytam na emeryturze, bo to mój ulubiony autor”. Tymczasem same często idziemy na łatwiznę. Próby kupienia idealnego prezentu dla faceta kończą się… przekombinowanymi i nie do końca idealnymi prezentami lub standardową paczką krzyczącą „nie znam Cię, oto skarpety”. Ale przecież wcale tak być nie musi!
Od ponad miesiąca dzień zaczynam od wypicia wody z cytryną. To całkiem nowy „zdrowy nawyk”, który udało mi się wyrobić w ostatnim czasie. Po co?
Jesień to chyba najtrudniejszy okres dla mojej cery. Mimo że nadal nie skompletowałam idealnego pod każdym względem zestawu do pielęgnacji cery, mam kilka pewniaków odkrytych w ostatnich miesiącach, które skutecznie ratują i oczyszczają przesuszoną cerę, eliminują worki pod oczami i spierzchnięte usta.
Zamienianie się w „Pudziana” przez ćwiczenie z ciężarami to chyba największy i najgłupszy mit, jaki słyszałam. A rozwiązanie bolączek figurowych i zdrowotnych jest tak blisko…
Pierwszy raz po olej konopny sięgnęłam dwa lata temu. Miałam wtedy zajawkę na wszelkiego rodzaju czyste oleje (nie olejki) i kupowałam dosłownie wszystko, co wydawało mi się jakkolwiek ciekawe i skuteczne. I tym sposobem olej z nasion konopi siewnej wylądował na łazienkowej półce. Przydał się? I to jak!
Ten wpis powstał ponad 3 lata temu. W okresie, w którym nie miałam chęci wziąć się za siebie. Odświeżam wpis, żeby dodać motywacji sobie i Wam. Bo u mnie znów nadszedł zdrowotnie gorszy okres, w którym poszukuję wymówek, zamiast się za siebie wziąć.
Peeling, który nigdy się nie kończy i jest w 100% naturalny? Tak, już coś takiego wymyślono! Poznajcie mydlany kamień peelingujący Pierre de Plaisir. Czy u mnie się sprawdził?