Peeling, który nigdy się nie kończy i jest w 100% naturalny? Tak, już coś takiego wymyślono! Poznajcie mydlany kamień peelingujący Pierre de Plaisir. Czy u mnie się sprawdził?

Peeling, który nigdy się nie kończy

Kamień peelingujący został ręcznie wykonany z naturalnej gliny. Jego zadaniem jest delikatne złuszczanie naskórka i oczyszczanie. Według zapewnień producenta nadaje się do całego ciała, również do twarzy. Kamień można (ale nie jest to konieczne) napełnić, a właściwie nasączyć, swoim ulubionym żelem do mycia twarzy, mydłem, żelem pod prysznic. Wszystko w zależności od tego, do czego ma nam służyć nasz kamień. W tym celu wystarczy zamoczyć kamień w ulubionym produkcie myjącym na kilka godzin.

Koncepcja niekończącego się i w pełni naturalnego peelingu tak mnie zaciekawiła, że oczywiście musiałam go przetestować w najróżniejszych warunkach, w tym w podróży. Dał radę?

Najlepszy naturalny peeling do ciała i twarzy? Prawie…

Zostawiłam swój kamień w miseczce wypełnionej w około 30 ml żelem do mycia twarzy rano, przed wyjściem do pracy. Wieczorem miałam już produkt gotowy do działania. Kamień wchłonął cały żel i wyglądał na suchy. Jednak w kontakcie z wilgotną skórą delikatnie uwalniał żel, niemal się nie pieniąc. Mnie to absolutnie nie przeszkadzało, bo cały rytuał należy to niezwykle przyjemnych. Kolisty kształt kamienia zdecydowanie ułatwia masaż i oczyszczanie ciała.

Kamienia mydlanego użyłam po raz pierwszy do delikatnego peelingu twarzy. Liczyłam na to, że delikatny i krótki (bo tak jest zalecane przez producenta) masaż pozwoli mi oczyścić buzię. Tak się stało, ale jedynie w przypadku nosa, który jest usiany zaskórnikami otwartymi, które mało co u mnie rusza. Kamień skutecznie pozbył się znakomitej większości czarnych intruzów i lekko zwęził pory.

Niestety coś mnie podkusiło, żeby wykonać taki sam lekki masaż na reszcie twarzy. O ile nos zareagował na kamień wyśmienicie, o tyle moje policzki, broda i czoła przeżyły ciężkie chwile. Po samym peelingu buzia nie była zaczerwieniona, a mimo to czułam, że ją porządnie oczyściłam. Osuszyłam twarz i nałożyłam serum nawilżające z IOSSI. Skóra zaczęła mnie delikatnie piec przy nakładaniu kosmetyku, nie wyglądała jednak na podrażnioną. Oczywiście wiedziałam, że to kwestia peelingu wykonanego kamieniem, który musiał „lekko” podrażnić wrażliwe obszary cery. Byłam jednak zadowolona, bo pozbyłam się zaskórników, drobnych krostek i wyraźnie wygładziłam twarz, wyeliminowałam suche skórki.

Na drugi dzień okazało się, że na policzkach i czole skóra miejscami zaczęła się łuszczyć. Koniec końców, leczyłam najpierw suche skórki, a potem strupki jakieś 3 tygodnie. Tym samym przestrzegam osoby o wrażliwej cerze: zanim wykonacie peeling twarzy przy pomocy kamieni mydlanych, przetestujcie wrażliwość skóry na niewielkim obszarze skóry! 

mydlany-kamień-peelingujący-recenzja-Pierre-Plaisir

Na wrastające włoski, na zaskórniki zamknięte, na zrogowacenia: działa

Nie zrozumcie mnie źle, kamień na stałe zagościł w mojej łazience. Nadal go stosuję, ale ograniczam jego pole działania do nosa, ciała, konkretnie z naciskiem na nogi. Kamień cudownie sprawdza się w peelingu ud, zwłaszcza, jeśli wrastają Wam włoski. Co ciekawe, skóra dekoltu i szyi też bardzo się z nim polubiła. Delikatny masaż z dodatkiem olejku do kąpieli naprawdę działa cuda na mój dekolt. Skóra jest nawilżona i oczyszczona, co jest szczególnie ważne w sezonie letnim, kiedy to piękne dekolty atakowane są potówkami z powodu lejącego się z nieba gorąca. 🙂

Na osobne wyrazy uznania zasługuje przyziemne, ale według mnie jedno z lepszych zastosowań kamienia Pierre de Plaisir: pumeks. Świetnie pozbywa się wszelkich zrogowaceń na stopach. Robi to jednocześnie niezwykle delikatnie. U mnie w odstawkę poszła tradycyjna tarka do stóp.

Działanie kamienia doceniłam niezwykle mocno podczas wakacyjnych wyjazdów. To produkt wielofunkcyjny i jednocześnie niewielki, więc jeśli chcecie zaoszczędzić miejsca w kosmetyczce, koniecznie go spakujcie. Ja swój przewożę w pudełeczku na mydło. Jeśli opakowanie jest szczelne, spokojnie możecie wykorzystać czas przeznaczony na podróż na napełnienie kamienia żelem. Kamień podczas wyjazdu spokojnie zastąpi Wam peeling do ciała, pumeks i pozwoli pozbyć się suchych skórek na buzi.

mydlany-kamień-peelingujący-z-bliska-Pierre-Plaisir

Wydajny, tani i naturalny peeling? Tak!

Kamień peelingujący do ciała to jednorazowy wydatek około 40 złotych (KLIK!). To niewiele zważywszy, że kamień jest wielokrotnego użytku, a jego jedno „napełnienie” wystarcza na 5 sesji, czyli w moim przypadku: 5 peelingów całego ciała. To całkiem sporo, bo w założeniu kamień ma zostać z nami na baaardzo długo. Oczywiście peelingujący masaż kamieniem wykonujemy nie częściej niż 2-3 razy w tygodniu. W moim przypadku w zupełności wystarcza peeling raz w tygodniu.

Jeśli zastanawiają Was kwestie higieniczne: kamień trzeba od czasu do czasu odświeżać. Ja robię szybkie odświeżenie przed każdym napełnieniem. Wystarczy, że włożycie kamień na około 30 minut do piekarnika nagrzanego do 250 stopni. To skutecznie odkazi kamień i przygotuje go na kolejne napełnienie.

Jeśli chcecie używać kamienia wyłącznie do peelingu ciała, spokojnie możecie nasączyć go żelem pod prysznic. U mnie świetnie do tego sprawdził się skoncentrowany żel pod prysznic Yves Rocher.

Znacie kamienie mydlane? Miałyście okazję je sprawdzić na sobie? Dajcie znać w komentarzach!


Jeśli zastanawiasz się nad zakupem kamienia mydlanego i przy okazji chcesz wesprzeć mojego bloga, użyj proszę tego linka:

KLIK!

Dziękuję!