Kosmetyki The Ordinary na stałe wpisały się w rytuały pielęgnacyjne na całym świecie. Niektóre z kosmetyków zyskały niemal kultowy status, a nieustanne braki produktów na stronie producenta i u dystrybutorów, tylko podtrzymują zainteresowanie marką. I mimo, że na przestrzeni ostatnich lat pojawiło się wiele produktów inspirowanych (a nawet kopiujących, lepiej i czasem skuteczniej) The Ordinary, to nadal są produkty marki, do których wracam i nie zamierzam na tę chwilę szukać zamienników. Jakie produkty wyjątkowo się u mnie sprawdziły i kupuję kolejne opakowania mimo tego, że pojawiły się inne, tańsze odpowiedniki?
The Ordinary – nadal na topie, ale już nie tak, jak kiedyś
Marka zdecydowanie trzyma poziom, jednak nie oszukujmy się. Na rynku znajdziemy już dużo lepsze i skuteczniejsze produkty z niacynamidem (TU pisałam o tym więcej) czy mniej drażniące, a tak samo skuteczne peelingi kwasowe. Nie zrozumcie mnie źle – krwawy peeling nadal kupuję, zawsze mam zapas. Ale stosuję go już z mniejszym zachwytem i z mniejszym entuzjamem go polecam. To produkt bardzo silny i łatwo o podrażnienia. Jeśli jednak już go macie i jest dla Was za silny na twarz – stosujcie go miejscowo na ciało. Fajnie działa nałożony na pośladki i tylną część ud. Nie żartuję.
Tak czy siak, nadal mam perełki The Ordinary, do których posłusznie wracam i nie zanosi się na zmianę warty w tym zakresie. Co mnie cieszy, bo te kosmetyki są relatywnie tanie, ładne wizualnie, a ich dostępność (poza tonikiem, którego dorwanie w normalnej cenie graniczy z cudem) jest coraz większa. No dobra, to do jakich produktów wracam i nadal polecam ich zakup?
The Ordinary, Natural Moisturizing Factor + HA – krem intensywnie nawilżający
Mój ulubieniec: krem nawilżający z NMF i kwasem hialuronowym. Ma lekką konsystencję, szybko się wchłania i jest ekstremalnie wydajny. Idealnie sprawdza się rano, pod makijaż i SPF oraz wieczorem. Fajnie koi skórę po kwasach i retinolu. W składzie kompleks NMF, czyli szereg nawilżaczy, takich jak aminokwasy, PCA, sodium PCA, sól kwasu mlekowego czy mocznik. Do tego oczywiście kwas hialuronowy, kwasy oleinowe, witamina E, trigliceryd. Mnóstwo dobra nawilżająco-odbudowującego za niewielkie pieniądze.
Cena: 30 zł / 30 ml, kupuję TUTAJ
The Ordinary Buffet i Buffet + Copper Peptides – bogate sera peptydowe
Dwa sera peptydowe The Ordinary na stałe wpisały się w moją rutynę pielęgnacyjną. Są leciutkie, szybko się wchłaniają i to one zapoczątkowały moją peptydową miłość. Bardzo dobrze pracują nałożone na noc, po kuracji retinolem czy kwasami i jeszcze lepiej nadają się rano, jako podkład pod krem nawilżający.
Który Buffet wybrać?
Przy obu produktach szybko zauważysz wzrost nawilżenia skóry i po kilku tygodniach – wygładzenie zmarszczek mimicznych. Na trwałe efekty, jak to przy peptydach, trzeba swoje odczekać. W skrócie: jeśli zaczynasz z peptydami, wybierz wersję podstawową. Jeśli szukasz działania naprawczego, przeciwzapalnego, na przebarwienia, mocniejszego – bierz wersję z peptydami miedziowymi (Copper Peptides). Pamiętaj tylko, aby wersji z peptydami miedziowymi nie łączyć w jednym rytuale z witaminą C. Obie wersje zawierają 11 aminokwasów, probiotyk, kwas hialuronowy i kompleksy peptydowe (10% Argirelox, 4% Relistase, 3% Matrixyl 3000, 2,5% Syn-Ake i 2% Matrixyl Synthe’6). Dodatkowo wersja Copper Peptides ma aż 1% peptydu miedziowego. To nadaje produktowi lekko niebieski kolor.
- cena podstawowy Buffet: ok. 67 zł / 50 ml, kupuję TU
- cena Buffet + Copper Peptides: ok. 130 zł, TU sprawdź dostępność.
Więcej o tym, jak działają peptydy przeczytasz TUTAJ
The Ordinary Matrixyl 10% + HA – serum peptydowe z kwasem hialuronowym
Tańsze, ale również przyjemne i działające, serum peptydowe. Jeśli chcesz zacząć z peptydami, ale niekoniecznie wydając 80+ złotych – sięgnij po Matrixyl 10% + HA. Serum jest bardzo lekkie, szybko się wchłania i daje efekt natychmiastowego wygładzenia. Stosowane regularnie, przez kilka(naście) tygodni wygładza zmarszczki mimiczne i solidnie podnosi poziom nawilżenia cery. Podobnie jak Buffet nadaje się zarówno na noc, jak i rano, pod makijaż. W składzie aż 10% kompleksu peptydowego Matrixyl 3000 i Matrixyl Synthe’6.
Uwaga! Peptydy nie lubią, jak jest kwaśno – tracą wtedy swoją moc. Nie aplikuj ich więc po peelingach kwasowych ani od razu po witaminie C.
Cena: ok. 50 zł / 50 ml, ja kupuję TUTAJ
The Ordinary Ascorbic Acid 8% + Alfa Arbutin 2% – serum z witaminą C i alfa arbutyną
To było moje pierwsze serum kupione tylko po to, aby rozjaśnić wredne przebarwienia posłoneczne pod oczami . I z perspektywy czasu. dwie butelki później, stwierdzam, że to były bardzo udane zakupy. Serum ma konsystencję olejową. Ale nie jest to ciężki olej – po wmasowaniu w cerę wchłania się po kilkunastu minutach i po oleju nie ma śladu. Skład jest prosty jak budowa cepa, mamy tu 3 substancje: Propanediol (rozpuszczalnik substancji), kwas askorbinowy (witamina C) i alfa arbutyna. Czyli mamy tutaj proste serum antyoksydacyjne i wybielające. Serum ze względu na konsystencję stosowałam na noc i całość zamykałam krem z NMF. Po kilkunastu tygodniach rzeczywiście zauważyłam poprawę kolorytu cery, a drobne przebarwienia odeszły w niepamięć. Czy są skuteczniejsze serum na przebarwienia? Tak, ale one kosztuję jednak solidnie więcej niż ten produkt.
Uwaga, początkowo po aplikacji tego serum możesz odczuwać mrowienie. Powinno ono jednak w miarę szybko ustąpić. Jest to dość normalne przy tym serum. Nie łącz tego produktu z serum z niacynamidem w jednej rutynie pielęgnacyjnej.
Cena: ok. 50 zł / 50 ml, kupuję TUTAJ
The Ordinary Ascorbyl Tetraisopalmitate Solution 20% in Vitamin F – serum z witaminą C w witaminie F
Mój ulubieniec z witaminą C z The Ordinary. I moja ulubiona pochodna witaminy C. To skuteczne serum olejowe z aż 20% stężeniem witaminy C zawieszonej w nienasyconych kwasach tłuszczowych (witamina F = kwas linolowy + kwas alf linolenowy). Tak, serum jest olejowe (olej jojoba), więc nie każdemu przypadnie do gustu. Ja lubię je stosować zimą i jesienią na dzień, pod makijaż i SPF, a w upalne dni ląduje w pielęgnacji wieczornej. Zaznaczam jednak, że nie każdemu będzie się trzymam na nim makijaż.
Serum relatywnie szybko się wchłania, jest wydajny i istotnie – regeneruje, nawilża, odbudowuje płaszcz hydrolipidowy, działa antyoksydacyjnie. Osoby z problemami z naczynkami również doceniają jego działanie.
Cena: ok. 75 zł / 50 ml, kupuję TUTAJ
The Ordinary Azelaic Acid Suspension 10% – kwas azelainowy w kremie
Używałam w kuracji razem z The Ordinary Ascorbic Acid 8% i Alfa Arbutin 2%. Kwas azelainowy stosowałam co 3-4 dni, a serum z alfa arbutyną w pozostałe wieczory. Kombo było istotnie skuteczne, w kilka miesięcy pozbyłam się nieestycznych przebarwień słonecznych z czasów nonszalanckiego podejścia do stosowania SPF. Od tego czasu zmądrzałam, ale do Azelaic Acid Suspension często wracam. Kwas azelainowy bowiem nie tylko rozjaśnia przebarwienia i wyrównuje koloryt, ale także reguluje wydzielanie sebum, fajnie radzi sobie z zaskórnikami i rumieniem na twarzy.
Nie łącz tego kosmetyku w jednej rutynie z peptydami lub innymi kwasami.
Cena: ok. 30 zł / 30 ml, kupuję TUTAJ
The Ordinary Granactive Retinoid 2% in Emulsion – kuracja retinoidowa w emulsji
Bardzo fajne, łagodne retinoidy w mlecznej, błyskawicznie wchłaniającej się emulsji. To od tego produktu rozpoczęłam przygodę z retinoidami i wracam do niego najczęściej w okresie wiosenno-letnim. Tak, latem nie rezygnuję z retinoidów – zmieniam je na mniejsze stężenia, stosuję rzadziej i oczywiście codziennie, bez wyjątku aplikuję krem z filtrem SPF 50. Normalnie, jesienią i zimą, sięgam po 1% retinolu, a tutaj mamy 0,1% czystego retinolu i aż 1,9% łagodnych estrów kwasu retinowego. To fajny produkt na początek retinolowej drogi – ma lekką formułę, można go nakładać na nawilżający podkład, na suchą skórę i relatywnie szybko zamykać nawilżeniem. Bo wchłania się błyskawicznie – u mnie do 5 minut.
W składzie poza retinoidami mamy glicerynę, trójgliceryd, wyciąg z jagód pieprzu tasmańskiego i z liści rozmarynu lekarskiego. Nie stosuj retinoidów z witaminą C i kwasami w jednej pielęgnacji.
Cena: ok. 50 zł / 50 ml, kupuję TUTAJ
The Ordinary Retinol 1% in Squalane – serum retinolowe na skwalanie
Najsilniejszy retinoid w asortymencie The Ordinary. Na nim zakończyłam swoją przygodę z retinoidami marki i przeszłam do innych marek. Czy żałuję w sumie dwóch sezonów z tym retinolem? Absolutnie nie. Formuła na skwalanie była moją idealną. Solidnie olejowe, a mimo tego fajnie się wchłaniało i nie podrażniało. A efekty były. Na ogromny plus cena – 30 złotych za 1% retinolu, no to naprawdę jest niezła opcja. Ale absolutnie nie zaczynajcie od tego stężenia. W składzie poza retinolem i skwalanem mamy trójgliceryd, olej jojoba, wyciąg z pomidora i liści rozmarynu. Przy jesiennych powrotach do retinoidów wjeżdża na początek właśnie on.
Cena: ok. 35 zł / 50 ml, kupuję TUTAJ
The Ordinary 7% Glycolic Acid Toning Solution – tonik z kwasem glikolowym
Mówcie co chcecie, ale nie znalazłam równie dobrze działającego na moją cerę toniku kwasowego. Testowałam podobne stężenia i owszem – efekty były. Ale jeśli tylko widzę, że ten tonik znów jest dostępny na Deciem – zamawiam. Braki u producenta są ogromne, więc mam ustawione alerty na ten tonik i cierpliwie czekam.
Tonik jak na tego typu produkt naprawdę dobrze złuszcza cerę, jednak jego stosowanie wymaga wprawy. Nie jest to tonik na co dzień i trzeba uważać, jeśli masz cerę wrażliwą. Kwas glikolowy działa dość solidnie, dobrze radzi sobie z zaskórnikami i nierównym kolorytem. Po toniku sięgam po krem z ceramidami, kwasem hialuronowym. Absolutnie nie łączę go w jednej rutynie z innymi kwasami – próbowałam i nieźle się zaskoczyłam (cera była ostro podrażniona). Podobnie nigdy nie nakładam po tym toniku retinolu ani witaminy C.
Uwaga, powstrzymaj się ze stosowaniem innych kwasów w jednej rutynie. Co za dużo, to nie zdrowo. Nie używaj tego toniku przed aplikacją retinolu i witaminy C.
Cena: ok. 40 zł / 240 ml, sprawdzam dostępność TUTAJ
I to by było na tyle! To moja złota 10 The Ordinary. A Wy macie swoich ulubieńców?
Dzień dobry, chciałabym dopiero zacząć swoją przygodę ze świadomą pielęgnacją swojej skóry. Mam 23 lata, moja skóra jest sucha, czasem zdarza się, że jest trochę tłusta na nosie, ale to chyba normalne. Często jest łuszczy i mam suche skórki, w dotyku jest czasem chropowata, ale rzadko. Jest zaczerwieniona, szczególnie na policzkach. Bardzo prosiłabym o pomoc, bo jestem w tym temacie zupełnie zielona, czy mogłaby mi Pani pomóc i napisać jakie kosmetyki by mi pomogły (codzienna rutyna). Chciałabym, żeby były to produkty w niezbyt wysokiej cenie, myślałam o produktach The Ordinary, posiadam już The Ordinary Caffeine Solution 5% + EGCG. Wiem, że proszę o wiele, ale jeśli znalazłaby Pani chwilkę to byłabym bardzo wdzięczna! Miłego dnia 🙂
Dzień dobry! Niestety ułożenie pielęgnacji dla kogoś wymaga sporo czasu i rozmowy. Z opisu wynika, że masz cerę mieszaną, więc polecam skupić się na mocnym jej nawilżeniu. U mnie na instagramie można podejrzeć troszkę produktów. Przede wszystkim spójrz na pielęgnację całościowo. Ważne jest, co jesz, czy makijaż nie pogarsza sprawy, czy dbasz o wymianę pościeli, mycie pędzli, czyszczenie telefonu i wreszcie, czy kosmetyki nie przesuszają i czy odpowiednio oczyszczasz buzię. Z TO polecam Ci krem NMF, serum Buffet i witaminę C dobraną do potrzeb (więcej o pochodnych wit. C znajdziesz w osobnym wpisie). 🙂
Właśnie przez takich ludzi nie można ich nigdzie dostać hahahah Świetny artykuł! Bardzo polecam markę, dostepność niestety jest tragiczna 🙁
Myślę, że z wejściem The Ordinary do Douglasa i teraz Sephory, ta dostępność się poprawi.
Ten tonik miałam, ale używałam go codziennie i miałam wysyp pamiętam i czytałam wtedy w necie, że nie jestem jedyną, ale to było dawno i moja świadomość była mała. Jak często polecasz go stosować?