Temat stary jak świat. I wydawać by się mogło, że większość z nas wie, że nałożony makijaż trzeba zmyć przed pójściem spać. Bo ile filozofii może być w pozbywaniu się brudu? Otóż bardzo dużo. W dodatku o błąd jest niezwykle łatwo. A niewłaściwy demakijaż cery to prosta droga do wyprysków, przedwczesnych zmarszczek i szeregu problemów skórnych.


Twoja twarz jest płótnem

Lata temu, jeszcze jako nastolatka, usłyszałam porównanie, które głęboko zapadło mi w pamięć. Twarz jest Twoim płótnem. Jeśli zaniedbasz płótno, nawet najdroższe farby, podkłady malarskie, absolutnie nic nie sprawi, że świat ujrzy arcydzieło. Jeśli płótno będzie brudne, zakłamie kolory, a źle przygotowana baza zniweczy najpiękniejszy szkic. To był okres, w którym dużo malowałam, sprawdziłam więc, jak ta sama praca wygląda na płótnie celowo wybrudzonym i na takim, o które zadbałam w każdym detalu. Wtedy do mnie dotarło, że istotnie, twarz jest płótnem, o które muszę zadbać. Od tamtego czasu absolutnie nigdy nie położyłam się spać bez demakijażu i dokładnego oczyszczenia twarzy.

Prawidłowa pielęgnacja cery krok po kroku wygląda tak:

  1. Demakijaż oczu, twarzy, szyi i dekoltu
  2. Oczyszczenie cery z resztek makijażu i brudu
  3. Tonizacja
  4. Pielęgnacja: serum, kremy, esencje itp.

Dzisiaj skupimy się na pierwszym etapie pielęgnacji: demakijażu. Najdroższe kremy i podkłady nie dadzą Wam zadowalającego efektu, jeśli w codziennej pielęgnacji zapomnicie o dokładnym zmyciu makijażu i brudu z cery. W następnych tygodniach na blogu pojawią się wpisy tematycznie traktujące o każdym z etapów pielęgnacji cery.


Jak prawidłowo wykonać demakijaż cery i oczu?

Niezależnie od tego, jakim produktem będziesz wykonywać demakijaż, zasady pozostają takie same. Ta najważniejsza: demakijaż to jedynie wstęp do oczyszczenia cery. Wyznaję tę zasadę, bo przerobiłam etap stosowania produktów milion w jednym, kończenia oczyszczania na samym demakijażu (micel lub mleczko a potem tonik, kremik i do łóżka). Nie, to nie działa na dłuższą metę. Makijaż, smog, brud, kurz, wszystko, co osadza się na cerze naprawdę musi zostać z niej usunięte. I pierwszym etapem jest rozpuszczenie makijażu i osadzonego syfu z twarzy. To właśnie demakijaż.

Dobry demakijaż jest delikatny. Nie pocierasz szaleńczo wacikiem, ściereczką czy dłońmi cery. Produkt powinien być tak dobry, aby rozpuszczał makijaż szybko i bezboleśnie. Tak, oznacza to, że kosmetyk nie powinien szczypać cię w oczy ani podrażniać cery.


Czym najlepiej zmywać makijaż?

Jestem zdania, że najlepszą metodą demakijażu jest traktowanie makijażu olejami dedykowanymi cerze lub po prostu produktami „tłustymi”. Wszelkie olejki, balsamy i masełka do demakijażu na bazie masła shea to prawdziwi pogromcy makijażu. Rozpuszczają szybko malunki i brud, w myśl zasady, znanej z chemii, że tłuszcz (sebum, brud, kremy, malunki) najlepiej rozpuszczają się w węglowodorach (między innymi olejach). Jednak po rozpuszczeniu makijażu pojawia się problem… jak pozbyć się tego tłuściocha z twarzy? Cóż, sama woda tu nie zadziała, potrzebujecie ściereczki muślinowej (zebrać to, co rozpuszczone) lub nałożyć od razu żel, piankę oczyszczającą. Wtedy wszystko ładnie się domyje.

Jeśli jednak nie masz cierpliwości (absolutnie rozumiem i nie winię!) na skuteczne, ale pracochłonne OCM czy masełka do demakijażu, sięgnij po klasyczne mleczka, płyny micelarne, balsamy lub masełka. Pamiętaj jednak, aby nie pocierać skóry! Prawidłowy demakijaż polega nałożeniu produktu na twarz i wmasowania go w skórę (to przy mleczkach, balsamach i wszelkich tłusciochach). Przy płynach micelarnych i dwufazowych demakijaż powinien polegać na delikatnym przyłożeniu wacika do oczu i przytrzymaniu go przez kilkanaście sekund. Potem leciutko zbieramy makijaż z oczu, bierzemy kolejny wacik i działamy, również delikatnie, z twarzą , szyją i dekoltem. Przy tego typu produktach istotne jest dobranie „mocy” żelu, mleczka czy płynu do tego, jak intensywny nosimy makijaż. Nie każdy kosmetyk zmyje mocne pigmenty, a Ty trąc oczy i twarz ostro podrażnisz sobie cerę. Demakijaż ma być prosty i bezbolesny!

Generalnie przez lata testowania produktów do demakijażu sprawdziła mi się zasada, że im mocniejszy makijaż, tym „tłustszy” produkt. Dlatego jeśli niemal się nie malujesz, spokojnie możesz bazować na micelach lub delikatnych mleczkach. Jeżeli jednak szalejesz z makijażem, codziennie stosujesz mocno kryjące podkłady czy cienie do powiek, zainwestuj w dobry olejek, balsam lub masełko do demakijażu. Albo spróbuj OCM.


Czym zmywać makijaż? Sprawdzone produkty do demakijażu oczu i twarzy

No dobra, to tyle teorii, pora na praktykę. Wybór rodzaju produktu, który zmyje makijaż to tak naprawdę „kwestia gustu”. Są osoby, które nie lubią olejowych formuł, są takie, które tylko nimi potrafią zmyć makijaż. Co właściwie mamy na rynku?


Płyny micelarne – czym są (a czym nie są)?

To roztwory substancji myjących w wodzie. Micele to takie „kuleczki” myjące, przyciągające do siebie zanieczyszczania i substancje wspomagające, łagodzące. Płyn micelarny służy do demakijażu (zmycia makijażu i wstępnego oczyszczenia cery). W moim odczuciu nie powinien zastąpić ani preparatu myjącego (zawiera tylko do kilku procent substancji myjących występujących w preparatach stricte myjących) ani tym bardziej toniku (micele nie przywracają właściwego pH).


Czy płyn micelarny trzeba zmywać?

W 99% (statystyka z czterech liter, ale zostań ze mną, wyjaśnię) – TAK.

Dlaczego uważam, że płyn micelarny nie powinien zastąpić żelu czy pianki oczyszczającej i należy go zmyć z twarzy? Bo zwyczajnie ogromną większością „miceli” dostępnych na rynku nie domyjesz twarzy (a często i makijaż nie zejdzie do końca). Średnio zużyjesz około 7 wacików, a twarz nadal nie będzie czysta. Przypomnij sobie, ile razy tarłaś jak wściekła czarną kredkę lub eyeliner, a one nadal gdzieś tam siedziały? No właśnie… Takie resztki produktów i tarcie mogą nie tylko podrażnić cerę, oczy, ale być początkiem niezłej infekcji.

Żeby zobrazować, jak bardzo płyn micelarny może nie domywać zabrudzeń i makijażu, zerknijcie na tekst przeprowadzony przez świetny duet blogerek chemistryconfession.com:

Do tego tarcie buzi wacikiem to doskonała droga do roznoszenia brudu, wyprysków i podrażnienia twarzy. Inna kwestia, że micel trzeba spłukać z twarzy, jeśli masz wrażliwą cerę lub widzisz, że najmniejsza ilość substancji myjącej (detergentów) ją podrażnia.

Jeśli jesteś absolutnie przekonana, że nie musisz zmywać płynu micelarnego, bo masz pancerną cerę i znalazłaś produkt zmywający wszystko (gratuluję, podeślij mi nazwę produktu!), to proszę o ostatnią rzecz: zerknij na INCI (skład chemiczny produktu). Zlokalizuj, co jest środkiem myjącym w twoim micelu. Jeśli w płynie micelarnym za mycie odpowiada „nietypowy detergent”, który w dodatku jest jedynym w składzie detergentem, jak na przykład hydrolizat skrobi kukurydzianej (Hydrogenated Starch Hydrolysate) – możesz nie zmywać produktu. O ile oczywiście płyn micelarny doczyszcza twarz z makijażu. No ale jeżeli w składzie widzisz przykładowo: Disodium Cocoamphodiacetate, Hexylene Glycol, Poloxamer 184, Sodium Cocoamphoacetate, PEG-6 Caprylic/Capric Glycerides, SLS (Sodium Lauryl Sulfate), SLES (Sodium Laureth Sulfate) i jeżeli dodatkowo występują one gromadnie (2, 3 lub więcej) – radziłabym jednak zmyć taki płyn miceralny.

Ale tak jak piszę: dla mnie 99% płynów albo nadaje się do zmycia, bo mają sporo potencjalnie alergizujących detergentów i składników (chociażby substancje zapachowe) LUB nie domyją makijażu, więc tak czy siak, trzeba sięgnąć po żel lub piankę oczyszczającą.


Najlepsze płyny micelarne

Troszkę płynów micelarnych w swoim życiu przerobiłam i swoją świadomą listę już mam. Są to łagodne micele, żaden z nich nie szczypie w oczy, a przy tym doskonale zmywają makijaż. Nie będę tu polecać ani wielbionego Garniera, ani Biodermy, bo po prostu znalazłam tańsze i lepsze (jakościowo i składowo) płyny micelarne.

1. Polny Warkocz, rumiankowa esencja micelarna | 2. Biolaven, Płyn micelarny z olejkiem lawendowym | 3. Nature Queen, płyn micelarny | 4. Fitocosmetic, C+, woda micelarna z witaminą C | 5. BasicLab, DERMOCOSMETICS MICELLIS Płyn micelarny do skóry suchej i wrażliwej


Polny Warkocz, rumiankowa esencja micelarna – o tym cudeńku pisałam Wam na instagramie. Najlepszy micel, jaki miałam. Zmywa zawodowo, szybko, delikatnie pachnie i ma skład na medal. Jedyne, czego mi brakuje, to większa butla! Obecna jest malutka. Cena: ok. 16 zł / 100 ml, kupuję TUTAJ

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Ela „Rośka” | uroda & zdrowie (@elazywiczynska)


Biolaven, Płyn micelarny z olejkiem lawendowym – fajny zapach i delikatny płyn. Dobrze zmywa niezbyt intensywny makijaż (na mocne pigmenty polecam balsamy do demakijażu i ocm). W składzie łagodne substancje zmywające oraz gliceryna, olej z pestek winogron, kwas mlekowy i krzemionka. Cena: ok. 20 zł / 200 ml, kupuję TUTAJ

Nature Queen, płyn micelarny – przyjemniaczek o fajnym składzie. Wysoko mocznik, co czyni ten micel także dobrą opcją dla cer mieszanych czy tłustych. Poza tym w składzie łagodzący pantenol, rumianek, kwas mlekowy czy olej z kiełków pszenicy. Cena: ok. 24 zł / 200 ml, kupuję TUTAJ

Fitocosmetic, C+, woda micelarna z witaminą C – najtańszy płyn micelarny o fajnym składzie. Dobrze oczyszcza, chociaż alergików może podrażniać (oczy). U mnie była rewelacja, nic nie szczypało, ale wolę zaznaczyć. Cena: ok. 11 zł / 245 ml, kupuję TUTAJ

BasicLab, DERMOCOSMETICS MICELLIS Płyn micelarny do skóry suchej i wrażliwej – ogromna półlitrowa butla za 30 złotych. Niezwykle wydajny, w wygodnym opakowaniu z pompką. W składzie dodatkowo kwas hialuronowy, sok z aloesu i alantoina. I do tego to polska marka. Cena: ok. 39 zł / 500 ml, kupuję TUTAJ


Balsamy i masła do demakijażu – jaki wybrać? Najlepsze balsamy i masła do demakijażu

Balsamy i masła do demakijażu to ostatnio mój ulubiony rodzaj demakijażu. To taka „łagodniejsza wersja OCM” – bo produkty również bazują na „tłuściochach” – maśle shea, olejach lub nawet parafinie, ale są jednak nieco lżejsze i wygodniejsze w użyciu. Balsamy są niezastąpione przy mocnych makijażach. Rozpuszczają wszystko w mgnieniu oka. Naprawdę, płyny micelarne wysiadają tutaj w przedbiegach. Jeśli miałabym szukać wad – jest to dość „brudny” sposób demakijażu. Balsam czy masło nabieramy w dłonie, lekko roztapiamy i masujemy twarz. Efektywne, ale niezbyt piękne. Produkt zbieram ściereczką muślinową lub po prostu nakładam żel / piankę i zmywam całość.

Polemika, hydrofilne masło oczyszczające do twarzy | 2. The Balm, Balms away, Eye make up break-up | 3. Fluff, balsam do demakijażu Maliny z migdałami | 4. Natural Secerts, Kremowy balsam do demakijażu cytrusowy


Polemika, hydrofilne masło oczyszczające do twarzy

TO JEST HIT. I właściwie tu mogłabym zakończyć pisząc, że kupujcie i czerpcie z tego geniuszu wszyscy. No ale nie wypada… Po pierwsze, Polemika to mała, polska marka (w asortymencie całe 3 produkty, każdy boski, testuję jeszcze dla Was ich krem). Po drugie: skład i zapach tego masełka (zielona herbata wyczuwalna, a masło zieloniutkie!). Masło jest dość gęste. I takie prosto z tubki aplikujemy do twarz, oczy, usta i szyję. Potem dodajemy wodę i wszystko się pięknie emulguje. Polemika rozpuszcza makijaż ZAWODOWO. Pozostawia leciutki film na skórze, który spokojnie usuniemy w kolejnym kroku, oczyszczaniu cery żelem czy pianką. W składzie hydrofilnego masła mamy olej ze słodkich migdałów, masło shea, olej rzepakowy (uwodorniony) sproszkowaną matchę i witaminę E. Polemika usuwa każdy makijaż, nawet ten wodoodporny. Kocham miłością szczerą ten produkt! Minusy? No, nie jest najtaniej, ciężko też z dostępnością, ale produkt wskoczył na triny.pl, więc jestem zadowolona.

Cena: ok.  72 zł / 100 ml, kupuję TUTAJ


The Balm, Balms away, Eye make up break-up

Mój pierwszy balsam, a właściwie w tym przypadku mazidło chyba, do demakijażu. To prawdziwy mistrz zmywania naprawdę mocnych makijaży. Zdecydowanie nie spodoba się wielbicielkom kosmetyków naturalnych. No ale działa i to bosko. W składzie zmywa olej mineralny (parafina), emolienty, wosk i wazelina. Ponadto w składzie mamy witaminę C, A i E, kwas linolenowy i olej sojowy. Niezbędny, jeśli lubisz mocne makijaże – nic mi tak dobrze nie zmyło różowego, czarnego i niebieskiego pigmentu z ABH. Ale tak, jest to kosmetyk do demakijażu, po nim koniecznie musisz zastosować żel czy piankę do mycia twarzy. A do szybszego ściągnięcia tego tłuściocha polecam ściereczkę muślinową lub bambusową.

Cena: ok. 75 zł / 64 g, kupuję TUTAJ


Fluff, balsam do demakijażu Maliny z migdałami

Nie dość, że pięknie pachnie, to ma w 100% naturalny skład. O tym produkcie rozpływałam się już na instagramie, więc pozwólcie, że odeślę Was do postu. Jednym słowem: warto po stokroć. I ten zapach malin… Produkt po demakijażu zbieramy ściereczką muślinową lub nakładamy po prostu żel lub piankę do mycia twarzy, przechodząc tym samym do kolejnego etapu oczyszczania twarzy: mycia właściwego.

Cena: ok. 25 zł / 50 ml, kupuję TUTAJ

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Ela „Rośka” | uroda & zdrowie (@elazywiczynska)


Natural Secrets, Kremowy balsam do demakijażu cytrusowy

Pięknie pachnie i niezawodnie zmywa makijaż. Bazuje na maśle mango i shea. Do tego mamy oliwę z oliwek i olejki eteryczne: z mandarynki, rozmarynu, skórki i pestek grejpfruta. Wydajny, ale nie zawiera emulgatora – podobnie jak przy poprzednich pozycjach, zmywamy go przy pomocy ściereczki, wacików, a następnie żelu / pianki do mycia twarzy.

Cena: 45 zł / 100 g, kupuję TUTAJ


OCM – najbardziej pracochłonny demakijaż, którego warto choć raz spróbować

OCM (Oil Cleasing Method) to nic innego jak zmywanie twarzy specjalnie przygotowaną pod potrzeby cery mieszanką olejów. Potem wszystko ściągamy muślinową ściereczką i mamy buźkę jak ta lala. To metoda, która unormowała mi moją do niedawna wiecznie tłustą cerę. O OCM napisałam calutki tekst, zapraszam Was TUTAJ, żeby dowiedzieć się więcej o tej metodzie, poznać oleje dedykowane danej cerze i poczytać, dla kogo OCM będzie wybawieniem, a dla kogo stratą czasu.


Więcej o OCM przeczytacie TUTAJ.


Olejki do demakijażu

To nic innego jak „prostsze OCM”. Olejki do demakijażu to gotowe mieszanki olejów i substancji wspomagających. To wygodna wersja, jeśli nie mamy czasu i ochoty na własnoręczne mieszanie olejów i jednocześnie lubimy „na tłusto” zmywać makijaż. Są skuteczne, łagodne dla oczu i niezwykle wydajne. Oleje z łatwością łączą się z sebum (naszym naturalnym „tłuszczem”) i dzięki temu oczyszczają cerę dogłębnie nie tylko z zanieczyszczeń, ale także rozpuszczają makijaż.

Część z gotowym mieszanek olejów (zwłaszcza te marek naturalnych) nie ma emulgatora. Podobnie jak przy balsamach trzeba je albo ściągnąć ściereczką muślinową, albo nałożyć żel lub piankę oczyszczającą i w ten sposób się ich pozbyć.


Polecane olejki do demakijażu

1. Vianek, Łagodzący olejek do demakijażu | 2. Nacomi, Olejek do demakijażu | 3. BIOUP, Olejek myjący do twarzy


Vianek, Łagodzący olejek do demakijażu – fajna propozycja z emulgatorem (lecytyna). W składzie olej z pestek winogron, słonecznikowy, kokosowy, olejek geraniowy, a także witamina E. Może podrażniać bardzo wrażliwe oczy (u mnie spokój, ale uprzedzam wrażliwców). Cena: ok. 24 zł / 150 ml, kupuję TUTAJ

Nacomi, Olejek do demakijażu – jeden z pierwszych gotowych olejków w mojej kolekcji. Nadal lubię do niego wracać. Jest tani, wydajny, naturalny no i polskiej marki (wszystkie marzenia spełnione). W składzie prym wiedzie olej ze słodkich migdałów, z pestek winogron, rycynowy, jojoba, witamina E, olej arganowy, z owoców rokitnika, sacha inchi i marula. Kolejność nieprzypadkowa, to skład INCI tej mieszanki. Olejek dedykowany jest cerom tłustym i mieszanym, ale ja używałam go przy przesuszonym czole i była REWELACJA. A tłusty nos fajnie normalizował. Bingo. Jest także dostępna wersja dla cer suchych. Cena: ok. 28 zł / 150 ml, kupuję TUTAJ

BIOUP, Olejek myjący do twarzy – uwielbiam! To olejek hydrofilny, z emulgatorem. Zdecydowanie najlżejszy z polecanych przeze mnie olejków. Przy kontakcie z wodą zamienia się w emulsję. W składzie znajdziemy olej z pestek winogron, z pestek moreli, winogron, skwalan, olejek cytrynowy. To coś dla tych, którzy nie lubią tłustej warstwy po użyciu olejków. Tutaj nie macie tego efektu. Cena: ok. 72 zł / 150 ml, kupuję TUTAJ


Płyny dwufazowe

Kiedyś byłam wielbicielką, obecnie odradzam mocno tego typu drogeryjne produkty. Popularna dwufazowa Ziaja, Mixa i inne tego typu roją się w składach od substancji drażniących. Tymczasem płyn dwufazowy łatwo zrobicie samodzielnie. To żadna filozofia, potrzebujecie fazy wodnej i olejowej. Wystarczy ulubiony hydrolat (polecam rumiankowy lub z czystka) i olej (najlepiej jojoba, ma skład podobny do ludzkiego sebum). Mieszamy sobie składniki 1:1, przelewamy do buteleczki. Przed użyciem wystarczy wstrząsnąć, olej rozbije się na „kuleczki” w hydrolacie. Bum, na wacik i przecieramy oczy i twarz.

Z gotowców mogę z czystym sumieniem polecić jedynie płyn dwufazowy witamina E + bławatek Melica. Ma znośny skład, nie szczypie w oczy, jest wydajny i co najważniejsze – nie płacicie majątku za wątpliwe surowce użyte w jego produkcji. Rozpuszcza bardzo dobrze makijaż, nawet ten wodoodporny, ale trzeba tutaj działać delikatnie, nie trzeć jak szalona 🙂 Cena: ok. 19 zł / 200 ml, kupuję TUTAJ.


Mleczka i lotiony do demakijażu

To chyba najmniej lubiana przeze mnie forma demakijażu, ale od czasu do czasu lubię ją włączyć do pielęgnacji. Przyznam, że niezwykle ciężko znaleźć mi naprawdę dobre mleczka. Zwykle nie domywają mocniejszego makijażu, dlatego też lubię do nich wracać latem, gdy rzadziej mam ochotę na ciężki mejkap. Podobnie jak przy płynach dwufazowych, nie sięgam po „popularne drogeryjne mleczka”, bo zwyczajnie ich skład nie jest wart pieniędzy, które sobie za taki produkt życzy producent. Mam jedno, jedyne mleczko z „wysokiej półki”, które uwielbiam, bo zmywa wszystko i jest ekstremalnie delikatne. Ale o tym za chwilę.

Mleczko nakłada się najlepiej palcami na twarz (wacik to strata czasu, pieniędzy i produktu). Masujemy twarz przez minutkę, do rozpuszczenia makijażu i spłukujemy wodą. Następnie przechodzimy do właściwego oczyszczania.


Dobre mleczka do demakijażu

1. Tołpa, Dermo Face, Physio, mleczko do mycia twarzy i oczu | 2. Vianek, odżywcze mleczko do demakijażu | 3. Biologique Recherche,  Lait VIP o2, uniwersalne mleczko dotleniające | 4. Natura Siberica, Odmładzająca Emulsja do Twarzy, Caviar de Russie


Tołpa, Dermo Face, Physio, mleczko do mycia twarzy i oczu – fajne, o dość łagodnym składzie (alergicy jednak muszą nieco uważać). U mnie bardzo dobrze radzi sobie z lekkim makijażem i wodoodpornym tuszem do rzęs. Tołpa pachnie tymiankiem, wiosną, ale nie jest to zapach dla każdego. Plus za pompkę i przezroczyste opakowanie: widać, ile zostało produktu! Cena: ok. 28 zł / 195 ml, kupuję TUTAJ

Vianek, odżywcze mleczko do demakijażu – mój pewniak z pompką. Dobrze zmywa letni i wiosenny makijaż, radzi sobie z tuszem do rzęs. Nie podrażnia oczu i jest wydajny. W składzie miedzy innymi olej z pestek moreli, rokitnikowy, ekstrakt z nasion lnu i miód. Cena: ok. 22 zł / 150 ml, kupuję TUTAJ

Biologique Recherche,  Lait VIP o2, uniwersalne mleczko dotleniające – moje ukochane mleczko, które kosztuje majątek (w porównaniu z poprzednikami). Skład jest w porządku, na czele ze skwalanem, niacynamidem, kwasem mlekowym i salicylowym oraz witaminami A, E i F. Pozostawione na dłużej na czystej skórze delikatnie, ale wyraźnie, ją rozjaśnia. Minusy? Wysoka cena i dostępność – tej marki nie kupicie w sieciówce, a i online są z tym problemy. Cena: ok. 135 zł / 150 ml, ja kupuję TUTAJ

Natura Siberica, Odmładzająca Emulsja do Twarzy, Caviar de Russie – może zacznę od tego, że oczywiście ten lotion (rzadkie mleczko) z pewnością Was nie odmłodzi. Niby oczywiste, ale wolę zaznaczyć. Sam produkt lubię za bardzo lekką konsystencję, przyjemny zapach, fajnie opakowanie z pompką i to, że zmywa makijaż. O i tyle. Nie podrażnia mi oczu, chociaż alergikom z łatwością może – jest to mleczko perfumowane, ma w składzie konserwanty, które mogą podrażniać wrażliwą cerę. Cena: ok. 44 zł / 200 ml, TU sprawdzisz, gdzie kupisz najtaniej


Rękawice do demakijażu – czy warto?

Tu przyznam, że mam mieszane odczucia. Używałam rękawic Glov i paru randomowych. Przyznam, że gadżet jest w porządku na wyjazdy, jednak na co dzień średnio mi się sprawdzał. Szybko miałam wrażenie, że nadaje się do kosza, bo… był już taki brzydki 🙂 Myłam rękawice szarym mydłem, próbowałam też domywać olejkami. Tylko miałam wrażenie, że do mycia rękawicy zużywam więcej środków, niż gdybym po prostu wykonywała zwykle demakijaż olejkami czy balsamem. To jaki w tym sens? O, czasem takie „brzydkie” rękawice służą mi do ściągania olejów. I tyle.


Chusteczki do demakijażu – czy warto?

Na rynku są także dostępne chusteczki do demakijażu. Nie uznaję ich. Uważam, że to jeden z największych grzechów, jaki można wyrządzić cerze. Po pierwsze, niemal niemożliwe jest znalezienie chusteczek naprawdę łagodnych, po drugie, zmycie makijażu polega na solidnym pocieraniu twarzy. To prosta droga do podrażnień i rozniesienia brudu po cerze. Po trzecie, idę o zakład, że używając chusteczek, większość dziewczyn nie użyje po nich żelu czy pianki, żeby doczyścić cerę. W konsekwencji idą spać z brudną cerą, a ta następnego ranka wita ich pandą na oczach (w najlepszym wypadku…) i paradą pryszczy (w najgorszym i najczęstszym). Nie polecam.


I to by było na tyle, jeśli chodzi o demakijaż. Na koniec jeszcze oczywistość: jeśli kompletnie się nie malujesz, oczywiście możesz pominąć stosowanie produktów dedykowanych demakijażowi. Możesz, ale nie musisz. Pamiętaj natomiast o dokładnym oczyszczeniu cery każdego wieczoru i ranka. A o samym oczyszczaniu cery pogadamy w następnym tekście!


Skomentuj przez Facebooka!